czwartek, 3 grudnia 2009

Na miedzy

Już w XVII stuleciu krzyż bywał przez niektórych traktowany instrumentalnie, służąc jako narzędzie walki politycznej czy nawet do załatwiania sprawa majątkowych. W sporach granicznych, toczonych przez szlachtę protestancką z katolikami, ci ostatni chętnie wystawiali krucyfiks na spornym terenie. Miał on wyznaczać zasięg posiadłości, do których zgłaszali pretensje. Równocześnie zaś każda próba usnięcia krzyża lub przeniesienia go na inne miejsce była traktowana jako akt bliźnierczy. Procesy, jakie w związku z tym wytaczano, odbijały się szerokim echem w społeczeństwie szlacheckim, wywołując zażarte polemiki na sejmikach i sejmie.

Co uszło Radziwiłłowi...

Przekonał się o tym książę Janusz Radziwiłł, któremu na sejmie w 1647 roku zarzucono, iż wydał rozkaz obalenia krzyży przydrożnych, wystawionych w Świadości przy gościńcach wiodących do Uszpola, Wilna i Kupiszek. Miały one tam stać od dawna. Daremnie kalwiński magnat tłumaczył, iż sprawa dotyczy tylko jednego krzyża, który katolicki pleban w Świadości polecił w czasie nieobecności Radziwiłła umieścić opodal jego dworu. Kazał go wykopać i przenieść w inne pod kościoł. Pod adresem księcia pana posypały się pełne oburzenia i sarkazmu wierszyki, w których zarzucano duchowieństwu naganna obojętność w tej sprawie i brak energicznej obrony krzyża.

Będą wołać kamienie, kiedy wy milczycie,
Kiedy o Chrystusową krzywdę nie czynicie.
Milczą i jezuici. Czy ich oczarował?
Aleć i drugie ludzi pono przedarował.

-- czytamy w jednym z utworów, zarzucających niedwuznacznie wzięcie łapówki od potężnego wielmoży.
Zgodnie ze znanym powiedzeniem, iż szewc heretyk to heretyk, a magnat heretyk to magnat, Janusz Radziwiłł wyszedł z opresji obronną ręką. Władysław IV Waza skłonił biskupa wileńskiego Abrahama Wojnę do wycofania pozwu sądowego. W zamian za to Radziwiłł zgodził się infułata przeprosić, a na miejscu przeniesionego krzyża wybudować kaplicę. Łaskawie zezwoił też, aby w Kiejdanach, w święto Bożego Ciała, odprawiano proecesję po ulicach miasta, w którym wyznaniem faktycznie panujacym był przecież kawlinizm (wbrew utartym sądom o wszechmocy kontrreformacji jej władza nie rozciągała się na wiele miast zasiedlonych przez protestantów).

...nie uszło braciom polskim

Targnięcie się na krzyż nie uszło natomiast na sucho braciom polskim, których faktyczna stolica, leżący pod Opatowem Raków, od dawna stała katolikom kością w gardle. Miasteczko należało do wyznającego arianizm Jakuba Sienieńśkiego, który od wielu lat prowadził spory graniczne ze swoim sąsiadem Jerzym Rokickim. Ten ostatni był zresztą księdzem katolickim, który zgodnie ze wspomnianym już zwyczajem wystawił krucyfiks właśnie na ziemi będącej przedmiotem zatargu. Po śmierci Rokickiego (1537) spór wcale nie wygasł, ale -- przeciwnie -- wszedł w jeszcze ostrzejszą fazę. Stało się to za sprawą uczniów szkoły rakowskiej, którzy w początkach 1638 roku zniszczyli ów krzyż.
Według relacji ariańskich, rzucając kamieniami trafili przypadkowo w stojący przy drodze kuryciks. Strwożeni jego zniszczeniem zakopali resztki krzyża w ziemi i zaprzysięgłszy tajemnicę wrócili do Rakowa. Katolicy utrzymywali natomiast, iż modzi ludzie, którym towarzyszyło dwóch nauczycieli, uczyniło to rozmyślnie. [...] Sprawa trafiła prze są senatu. Po burzliwej debacie poselskiej zapadł 20 kwietnia 1638 roku surowy wyro,k, nakazujący zamknięcie słynnej na całą Europę akademi rakowskiej. Jej wykładowców skazano na banicję. Konfiskacie uległa także drukarnia, odbudowy szkoły i typografii zakazano pod karą 10 000 złotych polskich. Głównych winowajców (Babińskiego i Falibowskiego) tylko pospieszne przejście na katolicyzm uchroniło przed surową karą.

Janusz Tazbir Krucyfiks na miedzy (w Silva rerum historicarum, Iskry 2002)


---
Co notuję zainspirowany słowami uchwały sejmu, że krzyż nawiązuje do tradycji wolnościowej I Rzeczpospolitej.

Brak komentarzy: