czwartek, 4 lutego 2010

Dlaczego lepiej teraz niż później (nawet jeśli później byłoby jeszcze lepiej)

Pojawia się oczywiście pytanie, dlaczego taki efekt czasowy w ogóle istnieje. Tu znów odpowiedzi dostarcza nam nasza ewolucyjna historia. Dla naszych przodków przyszłość była tym bardziej niepewna, im odleglejsza, i takie myślenie zostało nam do dziś. Kto wie, co się stanie za tydzień, lepiej więc brać, co dają, i nie ryzykować, że później nie dostaniemy nic. Z drugiej strony badania nad przedstawicielami różnych gatunków wykazały pewną ciekawą i stałą zależność -- zdolność do przedkładania przyszłych, większych korzyści nad niewielkie natychmiastowe wyraźnie zwiększa się wraz ze wzrostem objętości kory mózgowej. I tak u szczurów i gołębi zdolność do odraczania gratyfikacji rozwinięta jest w minimalnym stopniu, u psów ten przedział czasowy nieco rośnie, u naczelnych jest jeszcze większy. U wszystkich tych gatunków mierzymy ją w sekundach, a co najwyżej w minutach, natomiast ludzie potrafią myśleć w kategoriach gratyfikacji odłożonej nawet o lata. Nic dziwnego -- żeby poradzić sobie z emocjonalnym impulsem niezbędna jest umiejętność racjonalnego myślenia, a do tego potrzeba sporo kory. Potwierdzają to badania chorych z uszkodzeniami mózgu (wskutek udaru lub urazów) -- zniszczenie kory przedczołowej objawia się impulsywnością w działaniu i niezdolnością do planowania przyszłości.
Michael Shermer Rynkowy umysł, tłum. Anna E. Eichler i Piotr J. Szwajcer, CIS 2009

---
Na marginesie tylko dodam, że nie wiem, czy umieściłbym ten fragment na blogu, gdyby ktoś nie klarował mi nie tak dawno, że wszyscy postępujemy samolubnie; że decyzja o tym, czy będziemy w domu oglądać w fotelu telewizję popijając piwo, czy też pójdziemy pomóc komuś, kto nas o pomoc prosi jest decyzją egoistyczną, bo za każdym razem wybieramy to, co daje nam więcej satysfakcji, ergo -- nie ma między nimi moralnej różnicy. A ja próbowałem przekonać, że nawet jeśli zupełnie czystych intencji nie ma, to różnica jest kolosalna, a zaczyna się już w dalekowzroczności spojrzenia na własne czyny.
(Ale nie będę mędrkować, skoro sam czasem takim impulsom ulegam. I nie usprawiedliwia mnie, że nad podkreśleniem impulsywnego podejmowania decyzji pracują liczni spece od marketingu.)

---
I zupełnie prywatnie dodaję -- ostatnie zdanie z cytowanego akapitu potwierdzam z prywatnej obserwacji. Osobiście widziałem, co potrafił zrobić wylew... Paradoksalnie, osoba po wylewie, nie mająca za grosz cierpliwości, bezwolna wobec impulsów, potrafiła sobie zdawać sprawę z własnego problemu. Ale świadomość absolutnie nie mogła go przezwyciężyć.

PS. Jeśli komuś mało aktualności, a spór z 'egoistą' wydaje się egzotyczny i dziecinny (przynajmniej ja osobiście tę postawę odbieram jako bardzo dziecinną, a człowiek już formalnie dorosły...), to wskazuje na jeszcze jedną aktualność -- wczorajszy wywiad z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem w Poranku Radia TOK FM.

Brak komentarzy: