sobota, 6 lutego 2010

Drobiazgi

Relacji pociągowej ciąg dalszy – we wtorek okazało się, że część (znaczna) pociągów na mojej trasie do/z pracy została odwołana. Pozostałe… w środę bodajże miałem się nieprzyjemność przekonać, że nie kursują idealnie. (Inna rzecz, że ma się poczucie szczęścia w nieszczęściu, gdy własny, spóźniony pociąg wyprzedza dwa inne, wcześniej odjeżdżające, które utknęły na zablokowanym torze. Mogło być gorzej, o czym mieli nieszczęście się przekonać pasażerowie tamtych dwóch pociągów, wyglądający zdezorientowani przez okna.)

(Odwołanie jest czasowe – powinno trwać do końca najbliższego tygodnia. Słowem: Walentynki dniem miłości kolei do pasażerów!)

***

Zainspirowany przez Basię przeglądałem różne papierzyska, umowy i znalazłem coś takiego:

Suma ubezpieczenia z tytułu dożycia.
Suma ubezpieczenia z tytułu śmierci.

No cóż, jak dotąd ryzykuję dożycie… Czego i Wam życzę!

(A zwłaszcza, ze złośliwą satysfakcją, życzę swego dożycia ubezpieczycielowi, bo nie dość, że wtedy pieniądze wydam sam, to jeszcze wypłaci ich więcej niż w wypadku śmierci. Grzech obchodzenia podatku Belki na to zasługuje, nieprawdaż?)

***

W środę przechodziłem koło sklepu, na którym pisało: „Sklep kolekcjonerski”. Jako kolekcjoner (raz tego, raz czegoś innego), wciąż z kolekcjonowania niewyleczony (choć chyba mam aktualnie jakąś remisję tej choroby, bo poza „Czarną serią”, czyli muzyką Fryderyka Chopina na dawnych fortepianach wydawaną przez NIFC niczego w tym roku jeszcze nie kolekcjonowałem), chciałem już wejść i zapytać, co można w nim kolekcjonować. A potem sobie przypomniałem… I zrobiło mi się głupio…

***

Gramophone (numer styczniowy z bieżącego roku): Zestawiłaś go [PAK: Koncert skrzypcowy Dvoraka] na swoim nowym nagraniu z Szymanowskim. Wydaje się to rodzaj dzieła, które wygrywa nagrody, ale nie zajmuje dobrego miejsca w repertuarze. Dlaczego tak jest?

Arabella Steinbacher: Ponieważ partia skrzypcowa jest zwykle tak wysoko i wymaga gry ukazującej różnorodne barwy. Można tak wiele wydobyć z tej muzyki, ale w sali koncertowej, niestety nie wychodzi to tak dobrze. Orkiestracja też jest zwykle bardzo tak bogata, że trudno jej słuchać na sali. W przypadku nagrania, z drugiej strony, możesz robić co tylko zechcesz, ponieważ mikrofony są blisko *.

Arabellę Steinbacher wynotowałem, bo przypomniał mi ją wczorajszy koncert. Co prawda to nie był Szymanowski, a Koncert na altówkę Sir Williama Waltona, oraz III Symfonia Sergieja Rachmaninowa, ale też miałem wrażenie, że trochę za dużo instrumentów gra w tak małej sali (że się tak eufemistycznie wyrażę), przez co umyka mym uszom wiele uroków tych dzieł.

***

Nie wspomnę tu o przydatności przynajmniej podstawowych wiadomosci z logiki i metodyki badań naukowych, aby nie odstraszyć ewentualnych kandydatów na studia archeologiczne, którym ta książka wpadłaby w ręce.
Jan Dąbrowski Polska przed trzema tysiącami lat, Trio 2009

(Cicho-sza! Bez archeologów nikt nam nie wybuduje autostrad!)

---
*) Gramophone: You’ve paired it on your new recording with the Szymanowski. That seems to be the sort of work that often wins awards but still doesn’t hold prime place in the repertoire. Why is that?
Arabella Steinbacher: Because the violin part is very often really high and yet it needs to be played with a lot of different colours. You can make so much out of this music but on stage in a concert hall unfortunately it doesn’t come over so well. The orchestration is also often quite thick so it can be difficult to be heard in the hall. In a recording, on the other hand, you can do anything because the microphone is so close.

Brak komentarzy: