środa, 12 sierpnia 2009

Eden

W Starym Testamencie Eden opisany jest jako miejsce, w którym Adam i Ewa nie musieli obawiać się śmierci, cierpienia ani nawet pracy. A ponieważ jestem przekonany, że właśnie opiekuńczość, w tym dbałość o ziemię, wydobywa z nas prawdziwe człowieczeństwo, wydaje mi się, że wygnanie z raju było raczej zakamuflowanym błogosławieństwem, a nie karą. Potencjał odpowiedzialności za siebie samego mógł rozwinąć się dopiero poza ogrodem. To, co Hanna Arendt określa terminem natality, a więc ludzka zdolność rodzenia i tworzenia, możliwa była do rozwinięcia się jedynie za cenę cierpienia i śmierci. Tam, gdzie nie ma umierania, nie ma również narodzin, nie ma nowych początków ani kreatywności. Ewa prawdopodobnie po to zjadła jabłko, żeby zostać matką.
Robert Harrison, amerykański literaturoznawca (i piewca ogrodów) w wywiadzie dla Neuer Zuricher Zeitung, przedrukowanym przez Forum, nr 30 z 27 lipca -- 2 sierpnia 2009.

Może ten obraz jest ekscentryczny, ale przypominanie przez Roberta Harrisona o tym jak ważne są dla nas ogrody, jest chyba warte, by cenę tej ekscentryczności zapłacić.

Brak komentarzy: