niedziela, 26 lipca 2009

Kompozytorzy jednego dzieła

Mój Imiennik z Placówki Postępu chętnie sięga po zestawienia by popularyzować muzykę. Cóż, może Go wspomogę dzisiaj, sięgając po zestawienie z Gramophone (nr 8/2009) – ”dziesięciu” kompozytorów, którzy są znani dzięki jednemu dziełu (wśród szerokiej publiczności) (de facto jest ich dwunastu, jak zaraz się okaże).

1. Pietro Mascagni i jego „Cavalleria rusticana”, oraz Ruggiero Leoncavallo i “Pagliacci”. Dwa dzieła wymieniane zwykle razem. I rzeczywiście, kto pamięta o obu kompozytorach w połączeniu z innymi utworami?

2. Znowu para (stąd dwunastu): Enrique Grandos „Goyescas” oraz Isaac Albéniz „Iberia”.

3. John Cage 4’33”. Jak David Threasher (autor zestawienia w Gramophone) zwracam uwagę na osobliwość – słynny utwór i słynny kompozytor, a to wszystko bez pisania nut.

4. Maurice Duruflé „Requiem”, jedno z najsłynniejszych (i chyba rzeczywiście najbardziej udanych) Requiem, a kto pamięta o Maurice Duruflé?

5. Luigi Boccherini Menuet. Krzywda wielka i powód do skarg, bo choć Boccheriniemu się zarzuca, że nie wykorzystał w pełni swego talentu, to był kompozytorem płodnym i wcale dobrym.

6. Ferde Grofé i Błękitna rapsodia Gershwina… Osobliwość, przejść do historii jako autor instrumentacji utworu innego kompozytora.

7. Thomaso Albinoni Adagio g-moll. Tak podał Gramophone, ale może warto zauważyć, że to paradoskalne – bo Albinoni wcale nie napisał “swojego” Adagia, to tak naprawdę dzieło włoskiego muzykologa Remo Giazotto…

8. Joaquin Rodrigo Concierto de Aranjuez.

9. Marc-Antoine Charpentier Te Deum! (Każdy zna sygnał Eurowizji… A szkoda mi trochę jego wielkiej Medei.)

10. NiccolòPaganini Kaprys a-moll. Swoisty paradoks, bo to kompozytor zapewne najbardziej znany z wymienionych powyżej. Ktoś, czyimi dziełami chętnie się bisuje. A jednak – koledzy po piórze, jak Johannes Brahms , Siergiej Rachmaninow, Witold Lutosławski , czy Andrew Lloyd Webber sięgają właśnie po ten konkretny Kaprys...

PS.
Swoją drogą przypadek Paganiniego ukazuje całą dowolność tej listy. Bo dlaczego nie Carl Orff? A może Gustav Holst? Jak bardzo środowiskowa jest znajomość twórczości Antonio Vivaldiego? A nawet Jerzego Fryderyka Handla, dla wielu autora jedynie Mesjasza. Gdyby zaś taka lista powstała w Polsce, to obowiązkowo znalazłby się na niej Michał Kleofas Ogiński i jego Polonez a-moll Nr 13 (Pożegnanie ojczyzny).

Brak komentarzy: