Znam pewnego starego, mądrego mnicha buddyjskiego, który mówił swoim rodakom, że chciałby wiedzieć, dlaczego wszyscy ludzie zgodnie uważają za śmieszne i zawstydzające, jeśli ktoś o sobie samym powiada, "ja jestem najmądrzejszym, najsilniejszym, najodważniejszym i najbardziej utalentowanym człowiekiem na świecie", ale jeśli zamiast "ja" powie "my" i ogłosi, że to "my" jesteśmy najmądrzejszymi, najsilniejszymi, najodważniejszymi i najbardziej utalentowanymi ludźmi na świecie, wtedy wszyscy w jego ojczyźnie z zachwytem biją mu brawo i nazywają go patriotą. A przecież nie ma to nic wspólnego z patriotyzmem. Przecież można być przywiązanym do swojej ojczyzny, a przy tym nie twierdzić, że wszędzie indziej żyje tylko bezwartościowa hołota. A im więcej ludzi dawało posłuch temu nonsensowi, tym bardziej pokój był zagrożony.
Ernst H. Gombrich Krótka historia świata dla młodszych i starszych, tłum. Barbara Ostrowska, Świat Książki 2008
Łatwo dać pospieszną odpowiedź, że w takiej formie nikt tego nie mówi. Że to jest subtelniejsze, że raczej pielęgnuje się wyobrażenie, że choć może nie jesteśmy najlepsi, to wszyscy, których możemy imiennie wymienić są gorsi. A jeśli nie mamy takiego poczucia, to tę cechę należy przemilczeć. A w ogóle to oceny innych pod naszym adresem są krzywdzące, w końcu mieliśmy trudniejszą historię.
Współczesny patriotyzm często się zresztą próbuje definiować na przeciwnym biegunie do karykaturalnego przykładu owego buddyjskiego mnicha -- jako umiejętność spoglądania na własne winy z przeszłości i narodowe wady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz