Ówczesne kroniki wspominają o tej scenie bardzo pobieżnie, nie podając żadnych szczegółów. A przecież bardzo byśmy chcieli wiedzieć, jak odbyła się ceremonia, w jakich dekoracjach, w obecności jakich baronów Alienor dopełniła wymaganego obrzędu i włożyła kruchą dłoń starej damy w twarde dłonie króla, który mógłby być jej synem. Ale łatwo nam domyślić się, jakie spojrzenie wymieniło tych dwoje ludzi, gdy ona podniosła się, ucałowawszy, zgodnie z obyczajem, jego rękę.
Regine Pernoud Alienor z Akwitanii (tłum. Eligia Bąkowska) PIW 1980
Było kiedyś o bajkopisarstwie Paula Murraya Kendalla. Tymczasem tu, czytając, miałem podobne wrażenie – po 238 stronach biografii Eleonory Akwitańskiej miałem wrażenie, że ową starą damę znam, że w spojrzeniu musi się zawierać jej życiowa droga – płocha młodość u boku Ludwika VII, sukcesy i spętanie u bogu Henryka II, wzlot i śmierć ukochanego syna href=http://pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_I_Lwie_Serce>Ryszarda, gdy już skutecznie i odpowiedzialnie rządziła państwem. Może trudniej było wypowiadać się za króla Filipa, ale i on musiał to wiedzieć…
Ale, wróć! Poddałem się przecież jedynie pewnej sugestii płynącej z faktu lektury biografii (konkretnej biografii). Podczas lennego hołdu jego bohaterowie nie musieli myśleć jak ja. Nie tylko nie musieli – zapewne pochłaniały ich bardziej aktualne tematy niż droga życiowa Eleonory Akwitańskiej, polityka, zdrowie, wymogi rytuału. Aż się sam sobie dziwię, że dałem się zasugerować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz