sobota, 31 maja 2008

Nie lubią Katona – albo mam coraz większy problem z rozumieniem Gravesa

„Mój serdeczny przyjaciel Postum, starszy ode mnie o niecałe dwa lata, opowiadał, że w jakiejś współczesnej książce przedstawiono starego Katona jako sknerę parającego się nieczystymi interesami. Istotnie, była tam jakaś niejasna sprawa ze sprzedażą okrętów i Katon uniknął kompromitacji tylko dzięki temu, że jako sprzedawcę podstawił jednego ze swych wyzwoleńców. Jako cenzor, niby to występował w obronie dobrych obyczajów, w rzeczywistości jednak, jak się zdaje, załatwiał pod tą pokrywką szereg osobistych porachunków. Raz skreślił z listy senatorów pewnego człowieka, gdyż ten „uchybił godności rzymskiej”. Pocałował mianowicie w dzień i w obecności córki swoją żonę!”
Robert Graves „Ja, Klaudiusz”, tłum. Stefan Essmanowski, PIW, 1988

Pierwszy raz z krytyką Katona spotkałem się u Krawczuka w biografii Juliusza Cezara – tam brzmiało to tak:

„Młody Katon – od Cezara młodszy o siedem lat – był tępy i uczciwy, pryncypialny i pozbawiony poczucia humoru. Nie pojmował zupełnie ani finezji gry politycznej, ani też żywych potrzeb społeczeństwa i nowej epoki. Z natury i wychowania konserwatysta, od dziecka pozował na stoickiego mędrca, który idzie zawsze i bezkompromisowo za głosem praw i obowiązku, broni wolności przed zakusami tyrańskimi, jest twardy i nieskazitelny jak monolit. Ta nieustępliwość Katona i brak wyobraźni politycznej przyniosła zresztą sprawie optymatów więcej szkody niż pożytku.”

I pierwszy raz byłem zaskoczony i zaszokowany. Określenie Katon funkcjonuje przecież do opisu człowieka wiernego prawom, zasadom, do głębi moralnego, choć nie stroniącego od pouczania innych. Dzisiaj widzę w nim dwuznaczności i dostrzegam uśmieszki jakie wywołuje, ale i Gravesa i Krawczuka czytałem we wczesnych latach licealnych, gdy jeszcze tych niuansów nie wyłapywałem. Byłem po ich stronie – bo jakżeby inaczej, skoro inteligentnego, odważnego, energicznego i bardzo ludzkiego (w sensie budzących sympatię słabostek) Cezara się lubi? A jednak byłem gdzieś w środku świadomy, że liczni współcześni określiliby zapewne nie jako ‘tępego i uczciwego, pryncypialnego i pozbawionego poczucia humoru’, ale jako moralny autorytet, polityka do bólu uczciwego – ot, takiego Zbigniewa Romaszewskiego, na którego można nie głosować, można nie lubić, ale któremu trudno z pryncypialności i wierności sobie czynić zarzut.

A taki zarzut padał pod adresem Katona. Obrońca demokracji, a my cenimy demokrację i… jesteśmy przeciw. Obrońca swobód obywatelskich i pewnej równości – i znowu, liczni ceniący wolności i równości sympatyzują raczej z Cezarem. No, jest Bocheński, ale… ale on pisał politycznie. Czy jednak inni autorzy nie piszą również politycznie? I czy ja nie czytam politycznie? Przecież tak łatwo wyobrazić mi sobie Katona w naszych wyborach, nawet jedno nazwisko podałem. Trudniej trochę z Cezarem, to takie niedzisiejsze, nie mamy już maja roku 1926…

Ale choć mogę sobie wyobrazić kampanię wyborczą Katona, a nawet własny stosunek do jego kandydatury; to Graves sprawia mi coraz więcej problemów. Pierwszy raz czytałem go w liceum. Wtedy czytałem jako powieść ukazującą autorską wizję dziejów Rzymu, a poglądy Klaudiusza jako poglądy Gravesa, z drobnymi tylko poprawkami na wymogi przyjętej formy. Drugi raz czytałem po studiach. Wtedy dostrzegłem, że „coś jest nie tak”. Że Klaudiusz daje się, w sposób niezauważalny dla siebie, jak i dla naiwnego czytelnika, skorumpować władzy, stopniowo zamieniając się w tyrana. Teraz, odszukawszy Gravesa na półce jako lekką, rozrywkową lekturę, moje podejrzliwości rosną. Czy rzeczywiście Graves nie lubi Katona? Czy to już w zatrutej atmosferze wrogów politycznych republiki żyje, w sposób niezauważalny dla siebie (bo przecież republikę wychwala), Klaudiusz? Tu Klaudiusz ma powody osobiste do niechęci. Ale widać utożsamienie się z pewnym stronnictwem politycznym, trzymanie strony bliskich, wybielanie ich i oczernianie wrogów. Może to nie tyle historia według Gravesa, ale psychologia tegoż autorstwa?


PS.
Zwrócono mi uwagę (i bardzo słusznie! zaraz się wyłączę i oddam biciu w piersi), że popełniłem kompromitującą pomyłkę - u Gravesa i u Krawczuka chodzi o dwóch różnych Katonów (i to łatwo rozróżnialnych dzięki wydarzeniom historycznym, do których odnoszą się, może niekoniecznie cytaty, ale dłuższe wywody obu autorów). Mogę jedynie, wciąż kajając się, na usprawiedliwienie powiedzieć, że obaj Katoni bardzo podobnie postrzegali politykę i swoje obowiązki wobec Rzymu, posiadali też podobne wady, które -- u Gravesa -- łączą się w osobie jeszcze jednego Katona, przyczyny tej dygresji, mianowicie wychowawcy Klaudiusza.

Brak komentarzy: