środa, 14 maja 2008

Trzy uwagi pokoncertowe

Wczoraj byłem na koncercie z okazji 60-lecia Duszpasterstwa Akademickiego w Katowicach. Nie, nie mam z nim nic wspólnego poza znajomościami... Sam koncert łączył różną muzykę, od współczesnych (choć prostych) chórów, poprzez kwartet Mozarta, gospel, ballady Sojki po występ zespołu Instytutu Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Ale o koncercie nie mam zamiaru tu pisać, a jedynie zamieścić parę uwag na marginesie.

Zaczynał Chór Kameralny Akademii Muzycznej. I w przedostatnim utworze złapałem się na tym, że jedna z chórzystek nie śpiewa. Nie, nie byłem tak dobry by usłyszeć to z dziewiątego rzędu. Zobaczyłem to. Pani czasem otwierała usta. A czasem nie. Nawet, gdy chór śpiewał samogłoskę ‘o’ wargi wręcz przygryzała. Ale to nie było pierwsze spostrzeżenie. Wcześniej dostrzegłem dość dziwną postawę – trzymała się na bok, jakby coś bolało. Ale potem zorientowałem się, że tak ma być. Że to nie ból, ale postawa przyjęta na koncert, gdy nie ma co robić z rękami. Ale jednocześnie był to gest obronny – jakby wyrażający niepewność, strach, wstyd. Jednak i to nie było pierwsze. Bo pierwsze, co kazało mi wychwycić niezwykłe zachowanie chórzystki to były jej oczy. Rozbiegane. Ale dlaczego patrzyłem chórzystkom w oczy? Nawet ładnym?

Kolejnym punktem był Kwartet G-dur K. 80 Wolfganga Amadeusza Mozarta, zagrany z klasą przez Kwartet Śląski. Po pierwszej części rozległy się ciche brawa. Po drugiej głośne. Po trzeciej jeszcze głośniejsze. A najgłośniejsze na końcu. Na sali byli studenci, nauczyciele akademiccy, rektorzy, księża i jeden arcybiskup. Średnia wykształcenia była bardzo wysoka. Wydawałoby się, że obycia na imprezach kulturalnych też... A mimo to spora część słuchaczy nie wiedziała kiedy klaskać przy wykonaniu utworu klasycznego... Wiem, że nikt nie napisał na zaproszeniach, że Kwartet G-dur ma cztery części. I zastanawiam się, czy każdy musi wiedzieć, że typowa budowa kwartetu smyczkowego jest oparta o schemat sonaty, czyli jest to utwór czteroczęściowy. Ale, że się nie klaszcze w przerwach, tylko czeka na koniec, który w przypadku niezorientowania publiczności wskazują sami wykonawcy wstając z miejsc, wydawało mi się dość oczywiste. Niestety, wychodzi na to, że nawet w takim towarzystwie wielu po raz pierwszy słuchało na koncercie muzyki klasycznej...

Czyżby wziął na to poprawkę Stanisław Sojka, który zapowiadając kolejny utwór – „Natchnienie” do wiersza Leopolda Staffa, konfidencjonalnie zwrócił się do publiczności: „Dla młodzieży wyjaśniam – Leopold Staff: polski poeta dwudziestowieczny.”...

PS. I w ten sposób mogę uznać, że mój blog jest misyjny i niesie wartości edukacyjne. Można się z niego dowiedzieć jaką dziedzinę sztuki uprawiał Leopold Staff, oraz ile części ma Kwartet G-dur K.80.

Brak komentarzy: