poniedziałek, 28 lipca 2008

To bardzo proste!

Ostatnią ‘czynnością zawodową’ przed udaniem się na tygodniowy urlop było wysłanie zapytania do serwisu jak połączyć dwie części ze sobą. Odpowiedź, ze względu na zaatlantyckie położenie serwisu i nie nakładające się na siebie ‘dniówki’ przyszła już w czasie urlopowym. Zerknąłem, zobaczyłem początkowe słowa: „To naprawdę bardzo proste!” i wyłączyłem mejla, aby się nie denerwować w czasie urlopu…

Próby połączenia tych dwóch rzeczy podejmujemy od paru tygodni, choć gdyby zsumować ich czas to najwyżej wyjdą dwie-trzy dniówki. Jak na znalezienie sposobu na wkręcenie dwóch śrub to jednak całkiem sporo. Bo tych śrub nie opisano! Urządzenie przyszło w kawałkach, ale starannie opisano każdy kabelek – zresztą i tak nie dało się ich podpiąć źle, gdyż każdy pasował tylko w jedno miejsce. Załączono wyczerpującą instrukcję co i jak, ale nie napisano jednego – jak ześrubować z sobą podzespoły i gdzie który powinien być… I o to się próby moje i mądrzejszych ode mnie rozbijają raz po raz…

„To naprawdę bardzo proste!” czytam i kiwam głową – zapewne. Zapewne dla każdego, kto raz widział, gdzie się te podzespoły przyśrubowywuje przyśrubowanie ich jest już drobnostką. Ale my tego nie widzieliśmy nigdy. I teraz biegamy z podzespołem i dopasowujemy go do wszystkich dziurek na śruby. Z innymi elementami jakoś sobie poradziliśmy, choć też zajęło nam to długie godziny. Ale z tym nie.

„To naprawdę bardzo proste!” – nie, nie będę się już tym irytował. Urządzenie mam przyśrubować i uruchomić do połowy sierpnia, więc mogę o tym nie myśleć przez urlop. I mam taki zamiar. Ale samo sformułowanie prowadzi ku innej refleksji – że to trudność nie tylko jest względna, ale i często „prostota” myśli oznacza ich pewną bezrefleksyjność, coś co bardzo trudno przekazać słowami, co się po prostu „wie”. Czasem pomaga obraz, czasem wzrok utkwiony na rękach objaśniającego, bo nawet mimowolny nawet gest jest bardziej pomocny od słów.

Jeden obraz, zdjęcie, rysunek – oświeciłoby nas zapewne. A jesteśmy skazani tylko na słowa…

PS.
Ale pociecha jest – tuż po dostarczeniu urządzenia przez dwie godziny próbowaliśmy je bezskutecznie uruchomić. Aż w końcu wpadłem na pomysł (tak, jak to nie chwaląc się sprawił), że zapewne mamy blokadę na ‘przycisku bezpieczeństwa’ i urządzenie nie jest zasilane…)

Brak komentarzy: