I jak nie cytować Przemysława Urbańczyka? Po plemionach i miastach (który to rozdział pominąłem, jako bardziej oczywisty i mniej kontrowersyjny, oczywiście z mojego punktu widzenia) przyszedł czas na polskość/czeskość Śląska. Oczywiście Przemysław Urbańczyk nie pisze (jak Gerard Labuda choćby) o ‘polskości’ Ślężan, którzy ciążyli bardziej ku państwu Piastów niż Przemyślidów. Ale nawet odrzucając takie twierdzenia, to mamy tu wiele kontrowersji. Bo właściwie czyj był Śląsk w IX, czy X wieku? Wielkomorawski? Czeski? Polski? A może ‘Niemiecki’ (cesarski)?
Przesłanki są zawsze słabe i nie preferują żadnego z proponowanych rozwiązań jakoś szczególnie. Dalej, zamiast tłumaczyć własnymi słowami przytaczam ustęp (str. 212) z Trudnych początków Polski Przemysława Urbańczyka:
Powyższe wątpliwości odnośnie do różnych koncepcji politycznych dziejów Śląska każą się zastanowić, czy nie przyszedł już czas, aby przyznać, że była to jedna z wielu w Europie Środkowej stref trybutarnych, do których rościły sobie pretensje różne ośrodki polityczne, które jednak nie potrafiły jej trwale uzależnić. Ich zdolność stałe egzekwowania kontroli terytorialnej była bowiem ograniczona wskutek oczywistych problemów logistycznych i przewagi gospodarki wojennej nad fiskalizmem w
finansowaniu władzy politycznej […]. W rozważanym tu X w. Śląsk był oczywistym obiektem zainteresowania trybutarnego i rabunkowego każdego z silnych sąsiadów, tj. zarówno Przemyślidów, jak i Piastów oraz Ludolfingów. Przez długi czas jednak żadne z tych państw nie miało nad konkurentami przewagi wystarczającej do trwałej inkorporacji spornego obszaru. Żadne nie było też logistycznie ani administracyjnie zdolne do zaprowadzenia tam efektywnej kontroli polityczno-militarnej. Tym bardziej,
że na Śląsku nie brakowało na pewno lokalnych pretendentów, którzy próbowali „wykroić” swoje domeny dynastyczne, korzystające z niestabilnej sytuacji geopolitycznej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz