poniedziałek, 16 lutego 2009

Odkładając na półkę Ryszarda III Paula Murraya Kendalla

Ostatnio zaniedbałem komentarze dla paru książek odkładanych na półkę. Ale przecież nie po każdej jest coś do napisania. Może po połowie jest? A może nawet nie?

1. „Wszyscy znają Ryszarda III Szekspira” – tak chciałem zacząć, ale złapałem się na tym, że to nieprawda. Nie wszyscy znają twórczość Szekspira. Szeroko zna się Makbeta , jako dzieło przerabiane w szkole. Hamleta już gorzej. Może Romea i Julię? Rzadziej: Króla Leara, Sen nocy letniej, Otella, Juliusza Cezara, Poskromienie złośnicy i jeszcze parę komedii. I gdzieś w tej kategorii mieści się Ryszard III, ‘największy tyran’ dramatu, uosobienie zła. Ale przecież łatwo znajdę osoby, które i tego nie wiedzą.

Tymczasem trudno się oderwać od Szekspira mówiąc o Ryszardzie III. (I przyznaję, że sam sięgnąłem po tę biografię zachęcony wieściami, że ten Ryszard III nie był tak zły, jak go Szekspir odmalował. Ale wieściami niekonkretnymi, wymagającymi uzupełnienia.) Autor – Paul Murray Kendall zdaje się wciąż polemizować z Szekspirem, nawet jeśli przytomnie zauważa, że nikt rozsądny nie weźmie Szekspira za historyka i nie potraktuje jego ‘kroniki’ jako poważnego źródła historycznego. Poważnie - rzecz jasna nie, ale przecież jak my historii uczymy się z Henryka Sienkiewicza (którego też nikt poważnie za źródło historyczne nie weźmie), z filmów historycznych, tak i tu – wykreowana przez sztukę postać tkwi gdzieś w podświadomości, filtrując niejako te poważne informacje.

2. No właśnie – polemizować. Czasem się łapię na tym, że pisząc, czy mówiąc odnoszę się nie tyle do rozmówcy, czy przedmiotu, co do pewnego wyobrażenia o dominującym poglądzie, by z nim polemizować. I odnajduję to także u innych – odwołania do rzeczy nie przytoczonych, fałszywe skojarzenia – to jakoś z nas wychodzi. I tak jest z Paulem Murrayem Kendallem. Stara się pisać biografię, odcinać od tych, którzy w przesadnie pozytywnym świetle ukazują Ryszarda III i ogólnie #8211; rządy Yorków, to jednak wciąż go łapałem na tym, jak polemizuje z krytykami Ryszarda, jak bardzo stara się go usprawiedliwiać, zrzucać winy na innych, odwoływać się do wyrobionego w sobie portretu psychologicznego Ryszarda (i innych bohaterów historii); a nawet tam, gdzie jak w pierwszym aneksie (poświęconym bulwersującej sprawie domniemanego morderstwa bratanków w Tower), rozważa wszystkie opcje z równym dystansem, sam układ tekstu sugeruje uprzedzenia autora i jego niechęć do Buckinghama.

3. Ale przy całej stronniczości autora (i przy całej jego niewspółczesnej
barwności języka i swobodzie) jedno rzuca się w oczy – wizerunek Ryszarda III odmalowany przez Szekspira jest fałszywy. Jest tak odległy od rzeczywistości (na ile można ją zrozumieć), że nawet trudno go nazwać tejże rzeczywistości karykaturą – raczej zupełnie nową kreacją. I tu dochodzimy do większego problemu – jak historia może zostać przekłamana przez zwycięzców (tj. historyków Tudorów). I jak można próbować ją odkłamywać.

Mogę jedynie zaproponować własną refleksję nad historią króla-uzupratora, pokonanego przez innego uzurpatora, którego historycy uczynili przysłanym przez Boga wybawcą z rąk tyrana. I utrwalili taki wizerunek na stulecia. Jednak pojawili się i obrońcy dobrej czci, ci, którzy dostrzegli, że to wizerunek fałszywy. I do dziś go bronią.

Polemika to? Ucieczka przed nudą? Szukanie sprawiedliwości? Zapewne wszystkiego po trochu. W czym można widzieć nadzieję i obawę.

----
Paul Murray Kendall Ryszard III (tłum. Krystyna Jurasz-Dąmbska), PIW 1980

Brak komentarzy: