środa, 11 lutego 2009

Flet poprzeczny

Flet poprzeczny yokobue niezwykle jest piękny. Kiedy dźwięk jego, najpierw dochodzą z oddali, brzmi coraz bliżej, by znowu odpłynąć. To śliczne. Myślisz, że już jest blisko, a w tej samej chwili zaczyna się oddalać. Słychać bardzo daleko, coraz bardziej nikły – stajesz w zachwyceniu. Czy jedziesz powozem, czy wędrujesz piechotą, czy konno – flet zawsze i wszędzie schować możesz za pazuchę, nie widać go wcale – dlatego wśród instrumentów nie znajdziesz lepszego. Cóż dopiero, gdy usłyszysz znajomą melodię – wielka to radość. A jeszcze większą czujesz, kiedy u poduszki znajdziesz flet bardzo piękny, który ktoś odchodząc świtem… zostawił. Przysyła umyślnego, a ty uroczyście podajesz zgubę w rulonie papieru. Jak urzędowy list.
Sei Shonagon Makura no soshi (Zeszyty spod poduszki, czyli notatnik osobisty pani Sei Shonagon), tłum. Agnieszka Żuławska-Omeda w Estetyka Japońska, t. 1 (red. Krystyna Wilkoszewska), Universitas, 2008

(Dzisiaj bez głębszych podtekstów – jedynie z dedykacją dla Fomy, choć to flet poprzeczny a nie
prosty.)

Brak komentarzy: