niedziela, 8 lutego 2009

Zegarkowy horror

Japończycy więżą podobno świerszcze w małych i ścisłych klateczkach, aby strzygły miarowym dźwiękiem, w pokoju, w rytm kołysanki zacisznej.
U nas okrutny Czas, również pod postacią drobnego świerszcza przyskrzyniony w metalowym pudełku, szczęka nam rytmicznie, hałasuje metalicznie w nocnej ciszy.
Wy wszyscy zasypiacie spokojnie przy głosie tego najgroźniejszego z waszych wrogów, jakby to był rzeczywiście zielony, nieszkodliwy konik polny.
Co do mnie, obawiam się zegarów, bo są one surowym brzydkim taizmanem Saturna, klejnotem nieubłaganych fatów...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska ze Szkicownika poetyckiego (1939, 63) za Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Być kwiatem?... Świat Książki 2000

Coraz mniej mechanicznych zegarków. Doliczam się dwóch, które mogą cykać. A jeden i tak cichy, pokorny, nie wadzi ciszy.

---
(A cykanie kojące jest. Nie przeczę. I nie przeczę, że jest okrutny. Ale i upływ czasu jest fascynujący. Może lepiej się poddać tej fascynacji? W końcu cóż lepszego można uczynić?)
---

Na jej biednym zegarku
czas chwiejny jeszcze i tani.
Na moim dużo droższy i dokładny.

Wisława Szymborska Kilkunastoletnia (dodaję a propos, z lektury nowego tomiku 'w tle').

PS.
Deszcz za oknem. Krople o wiele głośniej wybijają czas niż zegarki. Jakoś to wszystko nastraja do smętnych refleksji, zwłaszcza że wczoraj coś złego działo się z ciśnieniem, karetki jeździły jak oszalałe po mieście. Jedna zabrała mojego sąsiada (dobrze, że na sygnale -- widać, że reanimacja pomogła).

Brak komentarzy: