poniedziałek, 23 czerwca 2008

Ostrzegacz

Że sobotni dojazd był ‘szatański’ już wspomniałem w komentarzu. Wagon 6, miejsce 66. To się nie mogło dobrze skończyć. No, może skończyło się dobrze, bo zlotem i świetnym koncertem. Ale sama podróż wprawiła mnie w wątpienie.

Starałem się nie widzieć i nie słyszeć sąsiadów. Ale nie dało się. Nasłuchałem się o tym, że Bogurodzica jest hymnem, a Mazurek Dąbrowskiego nie (kto twierdzi inaczej jest ‘głąbem’) O tym, że się jest ostoją patriotyzmu i gwarancją dobrego wychowania. A jednocześnie słuchałem jak nieletni (17 lat) umawiali się by spić swojego (zapewne także nieletniego) kolegę do nieprzytomności i zrobić mu dowcip. Co nie budziło żadnych reakcji opiekunki... Przeciwnie – świadczyło o ‘dobrym kontakcie z młodzieżą’.

Starałem się brać jakieś poprawki, dostrzegać, że to dla innych ważne, że może ten kontakt i ta tradycja, to jedyne co mają w życiu cennego... Ale jednocześnie nachodziła mnie smutna refleksja (która czasem spotykała mnie także przy wysłuchiwaniu dyskusji o... muzyce), że każde, najniewinniejsze z pozoru, najsympatyczniejsze hobby, potrafi w skrajnych przypadkach prowadzić do fanatyzmu.

Co przecież jednak nie jest argumentem przeciwko jakiemukolwiek hobby, a jedynie ostrzegaczem, by samemu takim się nie stać.

Brak komentarzy: