czwartek, 19 czerwca 2008

Uboczne paroksyzmy w nieważnych, odległych rejonach

„Gdy autor niniejszego skrótu stał na zboczu Kilimandżaro w 1935 r., usłyszał tam opowieść o przyczynach I wojny światowej w wersji szczepu Chagga, żyjącego po południowej stronie tej góry. Kilimandżaro zostało po raz pierwszy zdobyte przez Niemca, dr. Hansa Mayera, w 1889 r. Gdy wspiął się on na wierzchołek, znalazł tam boga góry, który ukontentowany uwagą, z jaką się nigdy dotąd nie spotkał przekazał wybitnemu niemieckiemu alpiniście i jego rodakom całą krainę Chagga, pod jednym wszakże warunkiem, mianowicie że jeden z rodaków Mayera będzie co rok (lub raz na pięć lat?) wspinał się na tę górę, by złożyć mu hołd. Wszystko układało się dobrze. Niemcy zajęli Niemiecką Afrykę Wschodnią, a ekipy pracowitych niemieckich alpinistów wspinały się na górę w stosownych odstępach czasowych, aż w 1914 r. fatalnie zaniedbano spełnienia tej powinności. Słusznie tym oburzony, bóg góry odwołał swój dar i przekazał krainę wrogom Niemiec, którzy wypowiedzieli im wojnę i przepędzili Niemców. Ta angielsko-niemiecka wojna we wschodnioafrykańskim sercu świata zaowocowała przygodnie – zwykłym trybem wojen – pewnymi „ubocznymi” paroksyzmami walk w stosunkowo nieważnych odległych rejonach.”
D.C. Somervell (autor skrótu „Studium historii” Toynbeego)

PS.
Dzisiejszy wpis ma charakter rozrywkowy, choć jeśli komuś przyjdzie do głowy pytanie, czy aby wszystko o czym słyszymy z mediów, jako o rzeczach ważnych, o których wiedzieć powinniśmy przynosi dalekosiężne skutki, to nie zaprotestuję.

Brak komentarzy: