piątek, 20 czerwca 2008

Prawda (TM)

W dyskusji o słynnym już „przyczynku do biografii” znowu usłyszałem, że chodzi o ‘prawdę’, i że ‘prawda was wyzwoli’. W zajawce programu Bronisława Wildsteina „Cienie PRLu” też przemykało słowo ‘prawda’, opisujące zawartość programu. Co ci ludzie mówią, mówiąc prawda? Bo przecież jak nauczał ks. prof. Józef Tischner “Istnieją zawsze trzy prawdy. Moja prawda, twoja prawda i gówno prawda.” O którą ‘prawdę’ tu chodzi?

Czy ja piszę ‘prawdę’? Uważam za coś normalnego, że pisze i mówi się to, co się uważa za prawdę. Czasem robię wyjątek dla żartów, gdy staram się wczuć w kogoś innego, czasem niedoinformowanego, czasem zadufanego w swojej ideologii, czasem w jakiś inny sposób mnie śmieszącego; i wtedy, trochę jak aktor odgrywający kwestię, nie dbam o to, czy jest to prawda, czy nie. Jednak są to żarty i mam nadzieję, że są właściwie rozumiane. Gdy jednak mówię i piszę poważnie, staram się mówić i pisać prawdę. Staram się, bo nie zawsze chce mi się sprawdzać dokładnie źródła, czasem pamięć zaszwankuje, czasem mogę się puścić w retoryczną szarżę i nie zdołać wyhamować przed jakimś kłamliwym uproszczeniem. Ale zasadniczo piszę prawdę. Nigdy jednak nie przyszłoby mi do głowy napisać u góry bloga: „Tu jest prawda. Czytajcie, a ona Was wyzwoli.”. Prawdomówność jest czymś naturalnym – staram się ją stosować i domyślnie oczekuje jej od innych. Czasem się zawodzę, ale – o ile wezmę poprawkę (a staram się ją brać) na charakter rozmówcy i subiektywny charakter jego twierdzeń, zawodzę się bardzo rzadko. Ludzi, którzy kłamią swobodnie, chętnie i bez poczucia winy jest naprawdę niewielu. I szybko można się ich imion i nazwisk wyuczyć na pamięć.

Powiem więcej – czasem trafia mi się użyć sformułowania „szczerze mówiąc”. Nawet je lubię. Gdy nie chce mi się wchodzić w zawiłości, dyplomatyczne uniki (ale nie kłamstwa!), zwykle po to by wyrazić brak zainteresowania jakimś tematem, używam sformułowania „szczerze mówiąc”, po czym możliwie zwięźle odpowiadam. Pewna moja znajoma zawsze wtedy reaguje zapewnieniem, że ufa iż to co mówię jest szczere i nie muszę jej o tym zapewniać. Aż chce mi się w przypływie złośliwości zapytać, czy ci, którzy ciągle podkreślają, że mówią ‘prawdę’ nie robią tego aby dlatego, że jest to coś wyjątkowego w ich życiu?

Ale nie piszę takiej ‘prawdy’ o jakiej mówi czołówka programu Wildsteina, czy liczne wezwania do ‘prawdy’, jakie obecnie się słyszy. A to dlatego, że w tej czołówce, czy wezwaniach nie chodzi o prawdę absolutną, ani o prawdę subiektywną wypowiadającego. Chodzi o polityczne hasło. Hasło, z którym się nie identyfikuję.

Można by powiedzieć, że ‘prawda’ funkcjonuje tu jako marka pewnych poglądów na historię ostatnich kilkudziesięciu lat. Tak bardzo staje się marką, że w odróżnieniu od innych znaczeń tego słowa warto by ją zarejestrować jako znak handlowy. Prawda (TM), lub Prawda (R) – to brzmi dumnie i nie prowadzi do niepotrzebnych nieporozumień, nieprawdaż?

Tyle, że jak każde zawłaszczone przez politykę słowo i to, traci swoją moc o ile oderwie się od resztek zwykłego jego rozumienia. Zresztą traci już wcześniej – wystarczy sobie przypomnieć jak traktowane są słowa popularne w propagandzie PRLu. (I nie tylko.) To samo spotkałoby ‘prawdę’, a zapewne już ją po trochu spotyka. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze (o! tak też lubię się wyrażać), nie pierwsze to i nie ostatnie słowo w walki polityczne wciągnięte, bez najmniejszej swojej winy.

Trzy uwagi na zakończenie:
1. Wbrew wielu ufam, że gdzieś istnieje obiektywna prawda. Ale najbliżej tej prawdy stawiam nauki empiryczne (z naciskiem na metodę naukową), choć może z filozoficznego punktu widzenia należałoby ją ograniczyć do samej matematyki... Ale ja jestem raczej empirystą niż racjonalistą.
2. Warto rozróżnić dwie rzeczy, które często się gubią. Fakty i interpretacje. Fakty mogą być prawdziwe, lub fałszywe. Ale już interpretacje mogą być ewentualnie jedynie błędne lub słuszne. Teoretycznie fakty nie powinny być szczególnie subiektywne, ale skoro postrzegają je tak ułomne istoty jak ludzie... Z pewną jednak poprawką na subiektywizm autorów, można zastosować do nich potocznie rozumiane słowo ‘prawda’. Problem jednak w wypadku tej konkretnej ‘prawdy (TM)’ dotyczy bardziej interpretacji niż faktów.
3. Ileż to ja razy irytowałem się na ‘prawda was wyzwoli’ – skoro w oryginale jest Prawda, przed duże ‘P’, identyfikowana z Bogiem. (Więcej, jak kiedyś wywodziłem, biorąc pod uwagę kontekst, należy rozumieć to zapewne jako identyfikację mesjańską – prawda w Biblii zwykle funkcjonuje jako określenie prawdziwości Bożych obietnic, a oto w Jezusie właśnie się one wypełniają. Więc Jezus jest spełnieniem Prawdy, która – jako obietnica – wyzwala wierzących...) A Bóg to jednak coś zupełnie innego niż teczka z IPNu... Mojej irytacji towarzyszyła złość na episkopat. Zrównanie teczek w IPN z Bogiem, delikatnie mówiąc stanowi herezję... Wyzwolenie przez powiedzenie prawdy jest co prawda zrozumiałe psychologicznie, ale to zupełnie inna dyskusja, gdzie trzeba brać poprawki na niuanse, subiektywne postrzegania rzeczywistości, wybiórczą pamięć – i to po wszystkich stronach biorących udział w dyskusji. Gdy się to weźmie pod uwagę, to już nie ma miejsca jakąkolwiek politykę i ideologie. Czyli nie ma go zwłaszcza na ‘prawdę (TM)’.

Brak komentarzy: