piątek, 19 września 2008

Chodzi za mną... Dyzma

Chodzą ostatnio za mną piosenki z musicalu „Dyzma”. Nie chodzi o muzykę (ech, szkoda że recenzenci mieli rację), ale o teksty. Niby oddaliliśmy się nieco od naszych, swojskich ‘Dyzmów’ (nawet jeśli premiera coś za bardzo fascynuje ostatnio pozyskanie jako elektoratu czytelników Faktu...), ale jakoś nie mogę oddalić tego ze swojego postrzegania Polski, gdzieś w sferę politycznej fikcji. Zresztą sam Dyzma nie ma wątpliwości, że jest ponadczasowy i (słowami Wojciecha Młynarskiego) śpiewa:

Dyzma:
Proszę panów i
szanownych dam,
komunikujemy uprzejmie:
zawsze będzie wam
potrzebny cham –
w życiu, w kabarecie czy w Sejmie.

Zawsze będzie wam
potrzebny cham,
delikatny niczym kłonica,
który pięść pod nos
podsunie wam,
a wy się będziecie zachwycać!

Chór:
Człek kulturalny to się tego trochę wstydzi,
człek kulturalny tego jakby nie dowidzi,
leczy gdy ogólną presję na swym karku czuje,
wpada w opresję i antropomorfizuje.

Dyzma:
Co oznacza, co
stwierdzenie to?
W przybliżeniu, drodzy rodacy,
ta antropomor-
fizacja to
twórcza myśl, że prostak jest cacy.

Teraz pora nam
zamykać kram,
wygłaszając morał szczęśliwy:
zawsze będzie wam
potrzebny cham,
i dlatego Dyzma wiecznie żywy!


(Swoją drogą nie wiem jak traktować tę antropomorfizację. Bo przecież Dyzma używając tego słowa sugeruje, że „cham”, czy „prostak” to nie człowiek, że uznanie go za istotę ludzką jest pewnym aktem politycznym, swoistej ucieczki od wolności. Jak dla mnie o jedno słowo za daleko. Interpretacji może być wiele, a ja, tchórzliwie uciekając przed konsekwencjami uznam po prostu, że Młynarskiemu to słowo akurat tu pasowało (z wibrującym ‘r’ – to brzmi!).)

Ale, może jako patriota (chyba mi nie zarzucicie, że ja nie...) nie powinienem znać słów pochodzenia obcego?

Patriota to nie poliglota,
tylko Polak, katolik, swój chłopak.
Przed obcymi nie skacze
a kto myśli inaczej
temu warto solidnie przykopać.

[...]

Nie musimy obcych znać języków
na tłumaczy stać kraj nasz bogaty,
obcy wyraz nam zwłaszcza
jasny umysł zachwaszcza
i na kiegoś nam grzyba te kwiaty!

[...]

Bo ja mam do roboty co lepsze,
niż się skupiać na obcych wyrazach,
nie pozwolę na kpiny,
jestem chłopak gościnny,
ale zawsze drzwi mogę pokazać.

[...]

Patriota to nie poliglota,
jak swym kurdebalansem zahuczy,
to mu świat nogą szasta,
mówiąc z nim mową Piasta.
A kto nie zna polskiego, niech się uczy!

Muszę przyznać, że „Dyzma” to jednak opowieść z myszką. Bo kto dzisiaj wie, co to jest Hispano-Suiza? A kiedyś to było coś! Bohaterowie śpiewają, że przekraczają nią setkę! I to na polskich przedwojennych drogach! Nie dziwi przejęcie i odwaga. Dzisiaj to by musiało być chyba z 200 km/h... Ale wpływy wcale nie są ‘z myszką’...

Ten pęd, ten gaz, ten ruch,
pękają konwenanse i układy stare,
gdy mkniemy tak we dwóch
przed nami Polska od Bałtyku po Saharę.

Przez piach, przez łan, przez gaj
pędzimy oto, a dookoła kraj szczęśliwy,
mocarny, piękny kraj
i my mocarni, bo mocarne mamy wpływy

[...]

Przez piach, przez łan, przez gaj
zdrowe zasady, silna pięść i twarda głowa.
Stworzymy piękny kraj,
a co w nim piękne -
my będziemy decydować!

(I znowu nawias się otwiera. Rano słyszałem Rodaków narzekających na kraj. Ale nie jechali setką w Hispano-Suizie. Ani dwusetką w Maybachu. Było to przykre słuchowisko. Zaczęli od porażki Wisły, a zwłaszcza Lecha, przerobili lustrację, prywatyzację i całą resztę... Aż chciało mi się ten wpis cenzurować dla wewnętrznej równowagi, ale „Dyzmę” już wynotowanego miałem. Dla odprężenia na zakończenie Nina zgadująca gusta Dyzmy, który zasłaniając się Londonem i udając chorobę usiłuje ukryć, że nie ma pojęcia o czym ona śpiewa...)

Nina:
Czemu nie Geraldy?
Zapytam pana w głos.
Czemu nie Wilde, Sinclair Lewis
czy Żeromski?
Ten pański wybór brzmi
niby topora cios
lub pękniętego lodu trzask
w Guberni Tomskiej.

Dlaczego London?
Ach, ja chyba wiem dlaczego -
z pogańską wolą walki,
z twórczym bohaterstwem.
Ale wysłuchać tłumaczenia chcę pańskiego,
proszę nie zbywać mnie
ironią czy szyderstwem.

Swój gust wyjaśniać tutaj
Może pan do woli. Boli?

[...]

Ach, po dyskusji tej
popadłam w dziwny trans:
zgadnę gust pana do muzyki i malarstwa.
Chopin cokolwiek mniej,
zapewne bardziej Brahms,
bliższa jest pańskiej jaźni
ta dźwiękowa warstwa.
Zaś anegdotka liczy się,
gry treścią błyszczy
przeto Matejko jest zapewne panu bliższy
niźli Malczewski
w secesyjnej mgle symboli...
Boli?


Dyzma:
Boli.

Brak komentarzy: