Niedziela minęła mi całkiem dobrze i bardzo ornitologicznie. Obserwowałem: kowaliki, sikorki modraszki, sikorki bogatki, wróble, sójki, kopciuszka, gołębie (skalne i sierpówki), bażanty, dzięcioła zielonego, dzięciołka, pustułkę i „Srokę złodziejkę".
W domu Vingraditich (Fabrizio – Paolo Bordogna, Pippo – Manuela Custer; i Lucia – Kleopatra Papatheologou).
Rossini… Bardzo chciałbym nadrobić zaległości w znajomości jego oper (i w relacjach tutaj, bo był chyba tylko "Kopciuszek"), gdyż czasem wydaje mi się wcale wielkim kompozytorem operowym (a przy tym kimś, kto nie nadyma swoich bohaterów, co jest zabiegiem szczególnie trudnym do zniesienia w operze). Z drugiej strony nie mogę się oprzeć refleksji, że choć przecież wcale stąd nie tak daleko do Mozarta, a przecież bliżej i tak było Haydnowi, czy Jose Martinowi y Soler. Oper obu tych kompozytorów na DVD wcale nie posiadam…
Ninetta (Mariola Cantarero) i sroka (jakby ktoś ptaka nie poznał…) – Sandhya Nagaraja.
U Rossiniego są ciekawe numery zespołowe, humor, a może przede wszystkim znakomite uwertury. Ale brakuje mi – przynajmniej w tym wykonaniu – jakiegoś kontaktu z bohaterami, ich wnętrzem. Ninetta piękna i przez wszystkich kochana? Dlaczego? Uroda rzecz względna, ale Ninetta jest sztywna, a to co śpiewa wcale jej uroku nie przydaje. Giannetto odważny, młody, piękny? Aż za bardzo (to jednak uwaga do Carli Teti, twórczyni kostiumów, która postanowiła nie wiązać ich z żadną konkretną epoką, a scharakteryzować postacie – biały mundur, z baretkami odznaczeń Giannetta wygląda na mundur generalissimusa raczej, niż zwykłego bohaterskiego żołnierza, czy może nawet oficera, ale młodego i grubo poniżej generalskiej rangi). I tak bohater po
bohaterze…
Giannetto – Dmitry Korchak. Gwiazdki na kołnierzyku i samego kołnierzyka nie komentuje…
Wykonanie, które oglądałem pochodzi z Rossini Opera Festiwal (Pesaro, 2007) i jest gruntownie międzynarodowe, z pewną włoską przewagą. Ukazało się w kioskowej serii LaScala (stąd polskie napisy), a przez wydawców chwalone jest raczej za równy poziom wykonawców, niż za obecność gwiazd. Może i stąd moje chłodne podejście, choć właściwie to ja tak wolę – tak, to znaczy wolę równy, pewny zespół, który dobrze dobrano, niż gwiazdy dominujące wykonanie. Może, może… Właściwie nic nie mam przeciwko poszczególnym elementom (uwagi są drobne), rozwinięta rola sroki nawet mnie bawi (choć z drugiej strony sroka – Sandhya Nagaraja – za bardzo gra zagubioną dziewczynkę), różnorodne stroje też nadają operze pewną swobodę, podobnie jak umowna
scenografia. Reżyseria… trochę braków dostrzegałem w prowadzeniu śpiewaków; z drugiej strony przedstawienie oferuje parę bardzo efektownych scen – finał aktu I, czy też woda na scenie w akcie II (te odbicia!), a następnie gaszenie w niej świeczek. Orkiestra (Orchestra Hydn di Bolzano e Trento – gdzieś mi się gubiła za śpiewakami i reżyserią; z tego też powodu nie komentuję chóru (Praski Chór Kameralny) i dyrygenta – Lü Jia. Wszystkie klocki na miejscu i wciąż czegoś brak…
Ojciec Ninetty – Fernando Villabella, czyli Alex Esposito.
Dla tych, którzy nie znają opery, krótkie streszczenie – Ninetta, którą wszyscy kochają, jest służącą w domu Vingraditich. Opinia o niej jest mieszana – lubią ją pan (Fabrizio), kocha wręcz (ze wzajemnością) syn – Giannetto, który właśnie ma wrócić z wojny, lubi służący Pippo, ale nie przepada za nią pani domu – Lucia; może dlatego, że nie podoba jej się afekt syna do służącej?
Podesta (Gottardo) – Michele Pertusi.
Wokół Ninetty robi się gorąco – raz, giną w domu różne rzeczy, dwa – wraca kochający i kochany Giannetto, trzy – wraca jej ojciec-żołnierz, skazany na śmierć (uciekł i jest ścigany), cztery – zaleca się do niej Gottardo, miejscowy podesta, ale zostaje odrzucony. Ninetta dostaje od ojca srebrną łyżeczkę, by ją spieniężyć i pomóc mu w ukrywaniu się przed wymiarem sprawiedliwości; tymczasem z domu ginie srebrna łyżeczka – my (widzowie) wiemy, że to wina sroki, ale oskarżenie pada na Ninettę, bo to ona miała się zaopiekować, a nawet więcej – okazuje się, że sprzedała 'taką samą' (jak wynika z opisu) Isaccowi, handlarzowi. To, plus nieprzychylność podesty, który chętnie się mści za odrzucenie sprawia, że Ninetta zostaje skazana na śmierć.
Isacco – Stefan Cifolelli.
Ninetta nie chce zdradzić ojca – ten zdradza się sam, ale nie tylko jej nie pomaga, ale sobie szkodzi – jako sam skazany nie może świadczyć w obronie córki. Sytuacja wydaje się tragiczna i dla powszechnie lubianej Ninetty pali się już świeczki (w tej
inscenizacji), gdy niemal jednocześnie zachodzą dwa pozytywne wydarzenia – nie dość, że przychodzi ułaskawienie dla ojca, to na dokładkę Pippo i Antonio śledząc srokę złodziejkę, znajdują przedmioty, o których kradzież obwiniono Ninettę w jej gnieździe. (Swoją drogą sroka w tym wykonaniu wydaje się z przykrością dostrzegać co narobiła… i nadal kradnie, co wyraźnie świadczy o zaburzeniach osobowości...) Udaje się wszystko załatwić na czas (na szczęście Gottardo dowiaduje się za późno), a zamiast salwy plutonu egzekucyjnego mamy salwy na wiwat. Co więcej, Lucia poprawiła swoje zdanie o Ninetcie (odżałowawszy na wyrost jej śmierć) i nic nie stoi na przeszkodzie by doszło do szczęśliwego ślubu na zakończenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz