poniedziałek, 1 września 2008

I znowu tłumaczenie

Że z językiem obcym najlepiej zabawiać się lekkimi powieściami, to i czytam „Milczenie owiec”. W dwóch wersjach, bo w kioskach pojawiło się też w serii „Męska rzecz – poczytać” (czy jakoś tak), tłumaczenie Andrzeja Szulca. No i sami zobaczcie:

"So the FBI is going to the girls like everything else, ha, ha." He added the tobacco smile he uses to separate his sentences.
"The Bureau's improving, Dr Chilton. It certainly is."


Wersja polska:

"Zatem i w FBI przerzucają się na dziewczęta, jak wszędzie, cha, cha. — Dorzucił do tego kwaśny uśmieszek, którym zwykł przedzielać zdania.
— Biuro idzie z duchem czasu, doktorze Chilton, nie da się ukryć."


Myślałem nawet przez chwile, że tłumacz robi to celowo, a przecież odpowiedź Clarice Starling, to nie tylko ocena zmian w FBI, ale także wyraz niechęci do Chiltona; tymczasem kilka stron dalej przeczytałem jak Andrzej Szulc przetłumaczył tytuł Chiltona, czyli PhD: „doktor filozofii”...

PS.
A Mykietyn wybitnym twórcą (może nawet Wielkim Twórcą) jest! (Co dodaję, a propos wczoraj słuchanej płyty.)

Brak komentarzy: