„Sherlock Holmes wziął swoją butelkę z rogu kominka, a podskórną igłę z gustownej safianowej walizeczki. […]
‘Co jest dzisiaj’, zapytałem, ‘morfina, czy kokaina?’
Ociężale podniósł swoje oczy znad starego, wydrukowanego gotyckim pismem tomu, który otwierał.
‘To kokaina’, powiedział, ‘roztwór siedmioprocentowy. Czy chciałbyś także spróbować?’
Arthur Conan Doyle „The Sign of the Four”
Wpada mi w ręce wprowadzenie do przygód Sherlocka Holmesa i taki ‘cymesik’ – mamy niby staromodny kryminałek nawet dla młodzieży, a tu proszę – główny, pozytywny bohater to narkoman… (Bardziej zaś uczenie mówiąc, Conan Doyle chciał zapisać swojego Sherlocka do cyganerii… Wtedy jeszcze (dotyczy to także „religii jako opium dla ludu” Marksa) nie traktowano narkomanii, jako tak poważnego zagrożenia, jak dziś.)
„Sherlock Holmes took his bottle from corner of the mantelpiece, and his hypodermic syringe from its neat morocco case. […]
‘Which is it today,’ I asked, ‘morphine or cocaine?’
He raised his eyes languidly from the old black-letter volume which he had opened.
‘It is cocaine,’ he said, ‘a seven-per-cent solution. Would you care to try it?’
Arthur Conan Doyle „The Sign of the Four”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz