Źródła inspiracji nie linkuję, bo nie wiem, czy identyfikacja imienia i nazwiska z internetowym pseudonimem jest jawna, czy też dostępna jedynie dla wtajemniczonych. Ale cytowań samego siebie jest więcej. Na przykład:
”Biograf króla Jerzy Besala napisał, że "w korespondencji Batorego nie znajdujemy dotąd właściwie ani jednego listu do niewiasty", oddychającego uczuciem. "Nigdy bodaj mu serce żywiej nie drgnęło na widok dziewczyny, wrażliwość na kobiecie wdzięki gdzieś zgubił. Ten człowiek, będący uosobieniem męskiej dorodności i tężyzny, rumiany, co podług ówczesnych wyobrażeń miało właśnie określać mężczyznę skłonnego i zdatnego do miłosnych zapałów, był zaprzeczeniem tego obrazu". Nadal sądzę, za autorem tych słów, że tak właśnie było.”
Jerzy Besala „Małżeństwa królewskie. Władcy elekcyjni”, Bellona i MUZA SA 2007
Ale co ma autor zrobić? Cytować się bez podania źródła cytatu? Jeszcze gorzej.
Inny przykład: Benjamin Britten, podczas prób do War Requiem wycofał się ze wskazówki wykonawczej mówiąc: „Przepraszam, kompozytor miał tu rację”?
(Benjamin Britten wycofując się z błędu zażartował. Ale Jerzy Besala? Czy nie mógł napisać: "W biografii króla pisałem [...] Nadal podtrzymuję swoje twierdzenie." Trochę to sztucznie brzmi, ale cytowanie samego siebie bez użycia pierwszej osoby (nie ważne, czy liczby pojedynczej, czy nawet mnogiej) brzmi jeszcze sztuczniej.)
I na tym kończę ten przydługi cytat z PAKa, na temat cytowania samego siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz