Czy John Pascoe widział film Juliusza Machulskiego? Bo oglądając Ercole su’l Termodonte (Heraklesa nad Termodontem Antonio Vivaldiego) miałem wrażenie jakby owszem. Choć i z drugiej strony – unosi się nad tym Heraklesem ten sam duch, co nad krakowskim plakatem , którym zachwycać się mają dziewczyny i geje. Ten spektakl jest gdzieś jest on wizualnie po środku, bo i jaki ma być?
Tak – strój Heraklesa (po lewej, Zachary Stains, tenor), po prawej Tezeusz (proszący za Hipolitą – Randall Scotting, kontratenor).
Właśnie – jaki? W końcu to, co robią Grecy pod wodzą Heraklesa nad Termodontem (o, to ‘seksmisja’ – rzecz w podboju Amazonek – w teorii zwalczenie androfobicznego państwa kobiet, w praktyce – okazja na znalezienie żony dla paru Greków. Czy metalicznie błyszczące spodnie i fryzury królowych (Antiopy i Hipolity), oraz pocałunek w rękę, który daje do myślenia Hipolicie są nawiązaniami do filmu? A może to zupełnie inna logika (metaliczny blask – zbroja?), tym bardziej, że stroje pań wyraźnie dostosowano do figur – Martesja (Laura Cherici) jest najmniej roznegliżowana, podczas gdy dziewczęta z baletu (z odsłoniętymi prawymi piersiami) najbardziej. I podobnie Herakles, który nie licząc przerzuconej ‘skóry’, miecza i metalowych obręczy na rękach jest przez większą część spektaklu nagi – eksponuje w ten sposób własną seksualność i podkreśla treść konfliktu. (Co jeszcze bardziej podkreślają ‘okaleczone’ rzeźby na cokołach, w wielu scenach z Grekami i Heraklesem.)
Herakles (Zachary Stains) i Grecy.
Wydaje mi się, że rozumiem więc zamysł reżysera, scenografa i autora kostiumów w jednym – Johan Pascoe, co nie znaczy, że to mi się podoba. A przynajmniej bardzo podoba – stroje są zbyt toporne (być może mają takie być – eksponują one seksualność postaci, ale nie przydają im wdzięku). Na dodatek wiele postaci (Martesja, czy Tezeusz) jest przerysowanych – może to przydatne dla opery, ale trudniej się w nie wczuć.
Tezeusz (Randall Scotting).
Ale do samej opery, bo jest ona niezbyt popularna – Piotr Kamiński nie opisuje jej w swojej „Tysiąc i jednej operze”, co nie powinno dziwić skoro oglądałem rekonstrukcję – wydawca podaje, że zachować się trzydzieści arii i dwa duety (na płycie wydaje się, że jest mniej – około 26 ‘numerów’, przy czym pojawiają się arie znane z innych oper). Rekonstrukcji dokonał Alessandro Ciccolini.
Świat Amazonek (z tyłu posąg Artemidy), przed nim Antiopa (Mary-Ellen Nesi), po lewej Tezeusz (Randall Scotting) i Hipolita (Marina Bartoli), po prawej amazonki-baletnice.
Akt I: Amazonki wybierają się na polowanie, ale nie biorą z sobą Martesji, bo ta jest za młoda i nie zna niebezpieczeństw mężczyzn. (I Laura Cherici gra głupiutką dziewczynkę, która nic nie rozumie ze świata wkoło i pojmuje mężczyzn jako bestie, coś między lewem a świnią; jej matka zaś Antiopa(Mary-Ellen Nesi) tłumaczy jej właśnie w takiej formie.) Na polowaniu jak na polowaniu – przybyli też mężczyźni pod wodzą Heraklesa (Zachary Stains) i jeden z nich – Tezeusz (Randall Scotting) ratuje Amazonkę w kłopotach, którą okazuje się Hipolita (Marina Bartoli). Oboje zaczynają coś do siebie czuć (z naciskiem na uratowaną, bo zachowanie Tezeusza wydaje się zwykłym czarowaniem). Jednocześnie Grecy uprowadzają Martesję – walczą o nich Alcest (Luca Dordolo) i Telamon (Filippo Mineccia), a godzi ich Herakles biorąc sobie ich brankę.
Alcest (Luca Dordolo) i Martesja (Laura Cherici).
Akt II. Amazonki pojmały Tezeusza (Tezeusz, rany przez Randalla Scottinga jest trochę zniewieściały – ale czy to ułatwia pojmanie, nie wiem) – Antiopa chce złożyć jeńca w ofierze dla Artemidy, podczas gdy Hipolita próbuje uratować Tezeusza, co prowadzi do konfliktu o władzę. Wygrywa mimo wszystko Hipolita. W międzyczasie Grecy rywalizują o względy Martesji – ta wyraźnie woli (o ile musi wybierać) Alcesta.
Hipolita (Marina Bartoli) – dostała chyba wszystkie piękne arie w tej operze.
Siostry w konflikcie – Antiopa (Mary-Ellen Nesi) i Hipolita (Marina Bartoli).
Akt III. Grecy przymierzają się do ostatniego ataku na Amazonki – Tezeusz prosi o litość dla nich (bo i kocha się w Hipolicie), na co Herakles przystaje pod warunkiem złożenia w hołdzie miecza (i rapci). Antiopa chce popełnić samobójstwo, a Hipolita przeciwnie – oddaje miecz (mamy trochę zamieszania, Herakles go nie chce, bojąc się pozbawić ofiary Artemidę, ta jednak przemawia i zachęca do przyjęcia miecza). Po czym wszyscy (no prawie, bo nie Telamon, pozbawiony Martesji) żyją długo i szczęśliwie. A przynajmniej widz ma taką nadzieje.
Hipolita składa miecz królowej w hołdzie Heraklesowi.
To wykonanie ma wiele wspólnego z realizacją Ariodante - nie wizję reżysera, ale już jego osobę (John Pascoe), dyrygenta (Alan Curtis), muzyków (Il Complesso Barocco) i wielu wykonawców (Laura Cherici, Mary-Ellen Nesi, Zachary Stains); to zresztą także produkcja Festiwalu w Spoleto, tyle że z 2006 roku. Podobnie zresztą mam mieszane uczucia – trochę ten spektakl ciemny, obsada nierówna – podoba mi się Laura Cherici (tu bardziej niż w Ariodante, mimo wątpliwości co do gry aktorskiej), a zwłaszcza Hipolita (Marina Bartoli), która otrzymała bardzo dużo pięknych arii do zaśpiewania – głosowo także radzi sobie Antiopa (Mary-Ellen Nesi) i nie miałem większych pretensji do drugoplanowych postaci męskich, jak Tezeusz (Randall Scotting, uwagi o roli wyżej), Alcest (Luca Dordolo), czy Telamon (Filippo Mineccia). Zdecydowanie nie podobał mi się Herakles (Zachary Stains). Orkiestra i dyrygent wypadli lepiej niż się spodziewałem – może się przyzwyczaiłem już trochę do ich muzykowania?
Tezeusz (Randall Scotting) w niewoli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz