Nasza boska ziemia jest tam, gdzie wschodzi słońce i gdzie pierwotna energia bierze swój początek. Spadkobiercy Wielkiego Słońca zasiadli na cesarskim tronie z pokolenia na pokolenie bez przerwy od niepamiętnych czasów. Położenie Japonii na szczycie ziemi czyni ją wzorem dla narodów świata. Zaprawdę jej światło pada na świat, a zasięg jaśniejących cesarskich wpływów nie zna granic. Dziś obcy barbarzyńcy z Zachodu, te pośledniejsze narządy, nogi i stopy świata, przemierzają morza, zadeptują inne kraje i mają czelność, ze swoimi zezującymi oczyma i kulawymi stopami, podporządkowywać sobie szlachetne narody. Cóż to za buta!
Aizawa Seishisai Shinron (a cytuję za Paulem Varleyem i jego Kulturą japońską w tłumaczeniu Magdaleny Komorowskiej).
I znowu wyrywam z kontekstu. Za szogunatu Tokugawa nie tylko takie opinie pojawiały się w Japonii, istniała też niderlandystyka.
Myślę, że dla Nas -- zezujących i kulawych zachodnich barabarzyńców -- to wizja świata dość śmieszna. Ale czy rzeczywiście tak odosobniona? I jeszcze jedno -- dla mnie może ważniejsze -- opinia ta powstała w epoce izolacji, pochodzi od osoby, która nie znała dobrze kultur, nad którymi stawiała swoją własną. Myślę, że to nie przypadek, a wprost przeciwnie -- przyczyna sprawcza. Czyli izolacja jako źródło pogardy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz