czwartek, 4 grudnia 2008

Odkładając na półkę Nowa baśń (t. 1, 2, 4, 5) Teodora Parnickiego

Właściwie sam się sobie dziwię, skąd ta Nowa baśń? Owszem, był okres kiedy lubiłem powieści historyczne (pod pewnym względem nadal mnie interesują, jako wizje przeszłości, które muszą próbować ująć postrzeganie rzeczywistości przez ludzi sprzed wieków), kiedy zachwycałem się też Teodorem Parnickim (zwłaszcza: Aecjuszem, ostatnim Rzymianinem, Srebrnymi orłami i Końcem "Zgody Narodów" -- innymi trochę mniej). Ale to było kiedyś. To co mi kazało zerknąć do Nowej baśni to pamięć o wzajemnych odwołaniach w świecie powieściowym Parnickiego. Zresztą obecnych także w piątym tomie, gdzie można znaleźć przypisy-odwołania do powieści I u możnych dziwny (również traktującej o Janie Zagłobie, w tym o jego podróży do Japonii). Ale na co mi one dzisiaj?

Miło sobie przypomnieć twórczość Teodora Parnickiego, z jego stylem przypominającym palimpsest (najbardziej bezpośrednio tom 2, w którym mamy nakładające się teksty - opowieści, komentarze, przypisy, przypisywane różnym powieściowym bohaterom). Widać ewolucję i widać to co stałe: dużą inteligencję, fascynację formą przesłuchania (o czym już na marginesie Nowej baśni wspominałem), dwuznaczną grę z językiem (nie tylko podporządkowanie szyku 'muzyce', ale też świadomość toczenia dialogów w innym języku), znaczenie zabłąkanych w historię mieszańców (tom po tomie, coraz bardziej nieprawdopodobnych, a przypominam, że zaczyna się od tego, że biskup Aaron jest swym własnym bratem bliźniakiem), znaczenie fikcji (nie tylko historycznej, bo mamy tu fantastyczną powieść w powieści, będącą jedną z przyczyn sprawczych wydarzeń). Właściwie brakuje tylko ukochanego przez Teodora Parnickiego wątku fascynacji kobiecymi stopami.

W tym wszystkim gubi mi się jednak akcja – niby przywykliśmy już, że powieść to bardzo wiele rzeczy poza właściwą akcją, to sprawa języka, odwołań, aluzji, czy dygresji. Ale jednak ta akcja, jako jakiś szkielet, na którym ciało powieści się opiera wydaje się wciąż ważna. Tu schodzi ona jednak na dalszy plan, nie ułatwiając lektury.

Może jednak, kto wie, po Nowej baśni będę czytał inaczej. Nie tylko autor zawarł w niej masę ekscytujących pomysłów, ale i wymaga wyższego poziomu świadomości lektury, to zaś wcale nie tak mało.

---
Teodor Parnicki Nowa baśń (tomy 1, 2, 4, 5), PIW, 1966-68

Brak komentarzy: