poniedziałek, 26 stycznia 2009

Barok (dla dorosłych)

(To nie jest wpis ad usum deplhini i grożę samemu sobie znalezieniem się na liście 'blogów zakazanych'. Ale trudno.)

I to w czasach, gdy kobiety dworskie zaczęły się wyzwalać z gorsetu wielowiekowej "niewoli", sprowadzania do roli bezwolnej i podporządkowanej żony albo wyszczekanej jędzy. I zaczęły nawet strzyc owłosienie łonowe w serca i inne ozdóbki, by zwiększyć podniecenie mężczyzn. [...]
W tym czasie Europa była obyczajowo zmieniona; nie trzeba było żadnych rewolucji francuskich, by tak się stało, a kobiety zaczęły wabić mężczyzn nagimi piersiami i ukazywaniem nóżek. Odważniejsze, znudzone i spragnione gorącego seksu wycinały sobie wzory albo goliy intymne owłosienie na łonach, by tym mocniej podniecać dworskich mężczyzn. Majtek jeszcze nie stosowano.

Jerzy Besala Małżeństwa królewskie. Władcy elekcyjni, Bellona i MUZA SA, 2007

Jerzy Besala przywołuje obrazek owłosienia łonowego wycinanego w serca i inne wzorki dwa razy na jednej stronie -- wyraźnie pociągnęła go owa myśl.

Notuję jednak z innego powodu, niż triumf kobiecego seksapilu (nawet w postaci opisowo-wyobrażeniowej) nad autorem -- chodzi mi o sam barok. Bo tak w gruncie rzeczy, co staje przed oczami, gdy myślimy 'barok'? Albo przed uszami -- bo sam łąpię się na tym, że przede wszystkim przypominają mi się Jan Sebastian Bach i Jerzy Fryderyk Handel (w kontekście 'mody intymnej' powinny się raczej przypomnieć postacie o pokolenie wcześniejsze i związane raczej z Dreznem, czy (jeszcze lepiej) Paryżem)? Nawet jeśli pamiętam późniejszą Huśtawkę Jeana-Honore Fragonarda, to przecież nie myślę w ten sposób o baroku. Barok w moich wyobrażeniach i pamięci nie jest 'cielesny'. Muzyczny -- tak. 'Architektoniczny' (i to głównie w zakresie architektury sakralnej) -- owszem. Ale barokowy seksapil? Nawet jeśli pamiętam chłopców z Zwingeru zerkających pod spódnice pań-posągów. Ile się przez to traci?

Brak komentarzy: