Jednakże oprócz oceny technicznej projektu przedstawionej przez komisję Kłoczkowskiego, przy składaniu zamówienia na budowę łodzi podwodnych istotne były również czynniki polityczne, na co zwracał uwagę w piśmie z 26 czerwca skierowanym do M.S.Wojsk. ambasador Chłapowski. Jak pisał, by pozyskać dla sprawy polskiej życzliwość decydentów, należało złożyć odpowiednie zamówienie w stoczni Chantiers Navals Francais. Argumentował to faktem posiadania udziałów przez poszczególnych członków rządu francuskiego w rzeczonej stoczni (w skład zarządu wchodził m.in. były premier i ówczesny minister spraw zagranicznych Aristide Briand) oraz możliwością skredytowania zakupu przez bank Banque de Paris et des Pays-Bas. Jednocześnie Chłapowski zapytywa czy w przypadku niemożności oddania całego zamówienia Chantiers Navals Francais, możliwym byłoby oddanie choć części zamówienia tej stoczni, o ile uzgodni ona ze zwycięską firmą zakres kooperacji.
Mogłoby się zdawać, że Chłapowski szczerze i wyczerpująco przedstawił pozamerytoryczne przesłanki, które miały zadecydować o wyborze Chantiers Navals Francais. Jednakże ambasador pominął kilka ważnych informacji. Przede wszystkim zarówno Banque de Paris et des Pays-Bas, jak i państwowy Credit Lyonnais miały znaczące udziały w stoczni Chantiers Navals Francais i były żywotnie zainteresowane w złożeniu zamówienia w tejże stoczni. Co więcej, dyrekcja Banque de Paris et des
Pays-Bas w przypadku złożenia zamówienia w stoczni, obiecała Chłapowskiemu udzielenie poprzez Banque Franco-Polonaise pożyczki przeżywającemu kłopoty Bankowi Cukrownictwa, którego udziały miał Chłapowski (zresztą były przezes tegoż banku.)
Andrzej S. Bartelski Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o pierwszym przetargu na polskie łodzie podwodem ale baliście się zapytać..., SMiO 11/20008
1) Jeśli chodzi o przetarg, to nie było aż tak źle. Marynarka ostro protestowała przeciwko niedoświadczonej i oferującej wadliwy projekt Chantiers Navals Francais, a dowództwo marynarki twardo wsparł ówczesny Minister Spraw Wojskowych -- gen. Władysław Sikorski. (Miło się czyta twardą, konsekwnetną i merytoryczną odpowiedź polskiego ministra, nawet jeśli pochodzi ona sprzed ponad osiemdziesięciu lat. Miło jest być z kogoś dumnym.) By ułagodzić kwestie merytoryczne, Chaniers Navals Francais dostała najpierw kontrakt na zupełnie inne okręty -- kontrtorpedowce (późniejsze ORP Burza i Wicher), potem wymusiła udział w budowie jednego z trzech okrętów -- ORP Żbik.
2) Czytam tę historię jako przykład afery i to dużej miary. Porównuję je z obecnymi przetargami wojskowymi -- mimo wszystko wydają się one bardziej merytoryczne i mniej aferalne. Zadaję sobię pytanie, czy udało się prawo bardziej wyczulić na aferalne połączenia, czy też my wszystkiego nie wiemy. (W końcu, opinia Chłapowskiego była w gruncie rzeczy tajna.)
3) Tytuł sugeruje, że sprawa pierwszego przetargu na polskie łodzie podwodne budzi żywe zainteresowanie. Jest bardziej 'sexy' niż Scarlett Johansson. Co może prowadzić do wniosku, że dziennikarstwo stanowi integralną część literatury (gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości). Tyle, że upodobania wśród ludzi są różnorodne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz