piątek, 23 stycznia 2009

Odkładając na półkę Siły powietrzne w I wojnie światowej Huberta Mordawskiego

Książka Huberta Mordawskiego nie jest dla mnie jakimś obajwieniem, nie jest też dziełem o wartości literackiej, którą należałoby głosić. To opracowanie historyka wojskowości: dobre, chciałoby się powiedzieć solidne, choć nie pozbawione w swych 510 stronach pewnych luk.

Mimo to zakończonej lektury nie chcę zostawiać bez krótkiego komentarza. Otóż przywykłem traktować lotnictwo jako coś oczywistego. Raczej zdawałem sobie sprawę z pewnych faktów, niż były one dla mnie uderzające. A powinny być! Przecież samolot był wynalazkiem nowym -- liczył sobie zaledwie 11 lat w chwili wybuchu wojny. Tymczasem wszystkie strony konfliktu zdawały sobie sprawę z jego przydatności wojskowej (wbrew anegdotom, może i prawdziwym, ale ukazującym jedynie pewien drobny wycinek rzeczywistości). Wszystkie posiadały lotnictwo wojskowe i wszystkie zmobilizowały sprzęt cywilny. Co więcej, wiodąca w eksperymentach z lotnictwem Francja zdołała przed wojną stwierdzić (eksperymentalnie, bo w trakcie manewrów), że przydatność samolotów jest większa niż sterowców (nieco na wyrost, jak się okazało). Nawet nie mogę powiedzieć, że samolot w tej wojnie zadebiutował, bo wykorzystywali go wcześniej Włosi przeciwko Turkom.

Ta kariera mnie zadziwia swą szybkością. Tym bardziej, że nie skończyła się ona w roku 1914, a wręcz przeciwnie: na początku samolot był czymś pomocniczym, a zwiad pozostawał zadaniem kawalerii. Rychło okazało się, że wykorzystanie kawalerii jest niemożliwe, a nawet więcej -- że warunkiem sukcesów na froncie jest posiadanie lotnictwa. To wcale dużo jak na pierwsze dwa lata wojny.

Piszę o dwóch latach, bo rokiem przełomowym wydaje się rok 1916, w którym kumulują się przemiany. Samolot przestaje być sprzętem rozpoznawczym jedynie, rodzi się specjalizacja -- i więcej -- stopniowo pojawiają się wszystkie znane później kategorie samolotów bojowych: myśliwce, bombowce, szturmowce, samoloty rozpoznawcze, łącznikowe, a nawet pierwsze odpowiedniki 'bombowców strategicznych'. To wszystko w czasie czteroletniej wojny. (A dodać by wypadało rozwój jakościowy -- samoloty przyspieszają niemal dwukrotnie, na ich pokładach pojawiają się radiostacje, itp.) Przypomina się stara prawda, że wojna uczy szybko. Tu połączona ze zdumieniem, nad szybką akceptacją i karierą nowego wynalazku.

---
Hubert Mordawski Siły powietrzne w I wojnie światowej, Wydawnictwo Dolnośląskie 2008

Brak komentarzy: