Mamy dzisiaj piratów w Somalii, ale kiedyś piraci byli bliżej. Znacznie bliżej. Dobrą ilustracją jest Sąd ostateczny Hansa Memlinga z gdańskiej Bazyliki Najświętszej Marii Panny.
Obraz stanowił ładunek burgundzkiej galery* San Matteo, która płynęła w 1473 roku z Pizy, przez Kadyks do Southampton. Że Anglia była w stanie wojny z Hanzą (do której to Hanzy należał Gdańsk) statek został (wraz z drugą ‘bliźniaczą’ galerą – San Giorgio) został zaatakowany 27 kwietnia tegoż roku przez gdańską wielką karakę Peter von Danczk**. Karaka była większa, silniejsza, miała więcej marynarzy (co istotne przy abordażu), choć i galera, w postaci przeznaczonej do handlu ‘flandryjskiego’ (i brytyjskiego) była całkiem sporym statkiem, jak na XV wiek.
Zdobyto ładunek, którego większą część stanowił ałun, oprócz niego zaś karmazyny, atłasy, brokaty, futra, gobeliny, czapki (obrazy właściciel statku – Tommaso Portinari, brugijski przedstawiciel banku Medyceuszy i doradca władców Burgundii – szacował, że około 1/3 wartości ładunku stanowiły obrazy).
Sprawa była dyskusyjna od początku. Statek płynął do portu angielskiego, a Hanza prowadziła z Anglią wojnę. Jednocześnie płynął pod neutralną (burgundzką) banderą – czyli, stosując podejście XX wieczne, mógł być zatrzymany, ale nie zdobyty (nie przewoził kontrabandy). I chyba tak uznała Hanza, uważając, że Paweł Beneke na swoim Piotrze z Gdańska przesadził. Hanza oczywiście broniła praw gdańszczan, ale sama nie chciała brać udziału w sprzedaży zdobytego towaru. Tym bardziej, że po drugiej stronie byli możni Medyceusze*** i papież (do niego należał cenny ałun). Sąd najwyższy Niderlandów wydał w 1496 roku wyrok – Gdańsk miał zapłacić 6000 złotych florenów za statek, oraz 48 000 guldenów za ładunek. Gdańsk nie zapłacił.
Odszkodowanie jednak zapłacono. Zrobiła to sama Brugia, będąca między młotem (Anglia, Medyceusze, papież), a kowadłem (Hanza). Brugia, zresztą niezupełnie bez powodu – to brugijska placówka Hanzy zapewne wytypowała obie galery jako cel ataku Pawła Beneke – po stargowaniu się do 8000 flamandzkich funtów groszy****.
Czy to było piractwo? Raczej używa się tu określenia ‘kaperstwo’ – bo jednak w służbie państwowej, nie bez wpływu polityki. Proceder, który trwał jeszcze bardzo długo. I który jest równie daleki od współczesnych piratów z Somalii, jak Somalia od Gdańska. Ale jednak nić powiązania istnieje. I można sobie o niej przypomnieć, przy okazji wizyty w Gdańsku (jeśli kogoś tam zawiodą drogi).
----
*) Nie galeonu, jak podaje polska Wikipedia i chyba większość źródeł polskich.
**) W notce odwołuję się do artykułu Tajemnicza galejda i absurdalny galeon, czyli nieśmiertelna historia niekompetencji Krzysztofa Gerlacha, zamieszczonego w MSiO ze stycznia b.r. Autor wskazuje na taką formę, jako właściwą dla XV wieku, jednocześnie jednak przekonuje, że postaci zapisu było wiele, że zamiast ‘von’, mogło być ‘van’, zamiast Danczk, na przykład Danczik, Danczike, Dantzk…
***) Choć Tommaso Portinari nie był szczególni uczciwy w swoich kontaktach z Medyceuszami.
****) Tak w artykule Krzysztofa Gerlacha, robiącym na mnie wrażenie fachowego.
czwartek, 22 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz