Pisałem już o książce Yuuko Suzuki, będąc na etapie lektury, na którym myślałem, że wszystko co mogę wiedzieć już wiem, a reszty i tak się nie dowiem. Nie był to jednak etap ostatni, bo później autorka pokazała, jak w japońskiej kaligrafii można łączyć znaki (co ja nawet próbowałem pędzelkiem naśladować -- człowiek nigdy nie wyleczy się chyba z młodzieńczej naiwności), przedstawiając jednocześnie parę przykładów. To jeden z nich -- i jak książka mniej lub bardziej zachęca (chyba jednak mniej, to raczej taka zachęta pro forma*) by spróbować swych sił. Dla chętnych tłumaczę (korzystając z tego, że wyjaśniła to autorka, ja bym nie dał rady):
czyli:
shizukasa ya
iwa ni shimiiru**
semi no koe
To haiku Basho (1644-1694), tłumaczone przez Agnieszkę Żuławską-Umedę na polski jako:
Wokół tak cicho --
Stapia się z litą skałą
Wołanie cykad.
No i jak, są chętni do wczucia się w ulotną ciszę i sięgnięcia po pędzelek?
---
*) Tu muszę dodać, że czytam obecnie Jak zbudować dinozaura i wcale nie prowadzę odpowiednich eksperymentów w piwnicy. Wydaje mi się, że to bardzo podobna zachęta.
**) Autorka twierdzi, że słowo 'spokój' -- shimiiru zapisała używając starego zapisu. Szczerze mówiąc, obu zapisów nie znam równie kompletnie.
niedziela, 11 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz