poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Kontroler raz jeszcze

Dzisiaj miało być o ‘nudzie’, ale gotowy wpis (właściwie cytat z minimalistycznym komentarzem) przygotowałem w domu w nowszym Wordzie niż ten, który mam w pracy... O ‘nudzie’ będzie więc jutro.

W środę wybieram się do Warszawy w charakterze ‘rewizora’, vel kontrolera. Bardzo takie zadania nie leżą w moim raczej introwertycznym charakterze, bo wolę usiąść w jakimś rogu i obserwować, a nie wypytywać niczym poseł w komisji śledczej i doszukiwać się dziur w całym. Zresztą przeglądam dostarczone mi materiały i nie widzę wielu miejsc do znajdowania dziur. Większość (przytłaczająca) to rzeczy, których dyskutować się nie da, bo są oczywiste, a reszta niezupełnie leży w moich kompetencjach. Mogę doczepić się jedynie szczegółów – kontrolowani wystąpili np. o dotację na wyjaśnienie stanu praw autorskich. Dostali na to pieniądze. Po czym przesłali pismo, w którym stwierdzili, że właściwie całe to zdanie nie ma sensu, bo nie wiadomo jak z tymi prawami autorskimi jest, albo jak będzie, a jeśli chodzi o wpływanie na ich kształt to nie są ich kompetencje, więc proszą o zezwolenie na wydanie ich w innym celu. Poprosili o to w miesiąc po zamknięciu wydatków (wyraźnie wydatkując te pieniądze w innym celu wcześniej). Pytanie (moje): czy występując o pieniądze nie zdawali sobie sprawy z problemów, czy też przejedli te pieniądze na coś innego, a potem się usprawiedliwili paru ogólnikami? Że mam zbadać, czy pieniądze dobrze wykorzystano to muszę znać odpowiedź na to pytanie... Z tym, że to niezupełnie moja działka – jestem inżynierem informatykiem, mogę sprawdzić, czy kupili oprogramowanie, które ma sens, czy mają odpowiednie wyposażenie do zadań, które chcą realizować, czy efektywnie wykorzystują posiadane zaplecze, a tu problemem są usługi prawne na wyjaśnienie zagadnień praw autorskich...

Ale do Warszawy się wybieram. W roli kontrolera wystąpię po raz piąty czy szósty (raz wystąpiłem podwójnie i nie wiem jak to liczyć), za każdym następnym razem jest łatwiej przyjąć mi tego typu zadanie. Łatwiej przyjąć, nie znaczy, że łatwiej zrealizować. Po prostu coś mi w głowie mówi: „Już to robiłeś, czym się przejmujesz? Dasz radę.”, co usuwa na bok wątpliwości. (Tu muszę dodać, że decyzję muszę podjąć zanim zobaczę dokumenty, więc częściowo w ciemno.) Zaś za pierwszym i czwartym razem tematyka tak dobrze ‘mi leżała’, że kontrola była świetną okazją by nauczyć się czegoś nowego. Co swój udział w poskramianiu mojego charakteru miało.

Cóż, człowiek nigdy nie wie, co go czeka. (Ale Cieszyn nie teraz. Może w piątek?)

Brak komentarzy: