Czytając Jeana Mathiex („Wielkie cywilizacje”) przechodzę właśnie przez rozdział pełen żalu, że „świat” już nie mówi po francusku. Mathiex nie jest bezkrytyczny wobec Francji i jej kultury. Powiedziałbym wręcz, że jest nadspodziewanie krytyczny. Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest głębokie przekonanie ówczesnych elit (które Mathiex przywołuje), że rola francuskiego jest naturalna i będzie trwała wiecznie, bo ten język już tak ma. Argumenty te świetnie znałem – tak często przywoływano je dla języka angielskiego.
Trudno jest przewidywać przyszłość. Argumenty, które wydają się logiczne raczej starają się objaśnić rzeczywistość, niż o niej świadczą. Przyszłość jest kwestią tak wielu niepewnych czynników, że przewidywania świadczą raczej o zadufaniu w sobie autorów i o wyobrażeniach teraźniejszości, niż o przyszłości.
piątek, 22 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz