To samo odnosi się i do wyrażenia: advocatus diaboli. Dwuwyrazowy ten zestaw czy zespół łatwo dałoby się na każdy przetłumaczyć język, więc też na hebrajski, lecz czyż tłumaczenie oddałoby wraz z myślą i smak szczególny, więcej jeszcze, zapach, powiedzmy: kadzidła zapach? choć bowiem musi w procesie kanonizacyjnym ktoś z teologów wystąpić właśnie jako advocatus diaboli, skoro proces się zaczął, łatwo jest z góry odgadnąć, że diabeł przegra, a więc będzie się niezawodnie okadzało obrazy na ołtarzach, nowego świętego przedstawiające, i nikt nigdy nie przyzna (nie ośmieli się przyznać) słuszności wywodom rzecznika diabelskiego – on sam nawet!
Teodor Parnicki ”Nowa baśń” (tom II), PIW 1963
Nigdy w ten sposób nie odczytywałem tego określenia: „adwokat diabła” jako wieczny przegrany. A może powinienem? (Bo faktycznie, przegrana jest w to określenie wpisana, nie jest ono neutralne, sugeruje sprzeciw wobec czegoś dobrego – z czym trudno mi się pogodzić, bo przecież różne kanonizacje i beatyfikacje się już widziało…) Ale i tak widać, że w szczecińskiej policji Parnickiego nie czytają…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz