Obiecałem na blogu Beaty, że o Ariodante na DVD, z kioskowej serii LaScalla będzie. I jest.
Zresztą nie tylko obiecałem, ale i zapowiedziałem ilustracyjnie, albowiem Persimmon Pudding to potrawa, którą jadł u siebie, w Asolo, Alan Curtis (Barokowa melokuchnia nie tuczy Philippe’a Beaussanta, str. 158).
Ginewra (Laura Cherici) i Dalinda (Marta Vandoni Iorio).
Gdybyż dało się krótko skwitować produkcje Handlowskie Alana Curtisa. Nie da się, niestety. Zbiera pochwały i wyróżnienia krytyków, ale też i wielu, w tym piszący te słowa, kręci nosem. Z jednej strony doskonała znajomość baroku i własny, sprawny barokowy zespół – Il Complesso Barocco, z drugiej strony jakaś twardość cechuje te realizacje, trochę mało wdzięku, a obsada… parę postaci znakomitych, ale i parę kiepskich. I jak to ocenić?
Dalinda (Marta Vandoni Iorio) i Polineso (Mary-Ellen Nesi).
Handel jest chętnie grany, ale dobrych wykonań jego oper nie ma aż tak wiele – na tym tle produkcje Alana Curtisa wyróżniają się pozytywnie. (Oczywiście Ariodante kongenialnie poprowadził Marc Minkowski z takimi gwiazdami w obsadzie jak Anne Sofie von Otter, Lyne Dawnson, Verónica Cangemi i Ewa Poldeś… Ale co CD, to nie DVD, gdzie nie tylko widać, ale i słychać.)
target="_blank">
Ariodante (Ann Hallenberg) i Ginewra (Laura Cherici).
Jest to nowa produkcja (Teatro Caio Melisso, Spoleto, 2007) – szkoda, że na
jednej płycie, co szkodzi jakości (widzę oryginał, na dwóch płytach w Amazonie, ale on kosztuje 48,99$, więc 19,95 zł za płytę w kiosku nie jest takim złym interesem). Spektakl reżyseruje (a także przygotował scenografię i kostiumy) John Pascoe. Styl przypomina wcześniej w tym cyklu wzmiankowaną Rodelindę (ciekawe, że dokładnie odwrotnie, mogę dostarczyć wiele ilustracji, ale nie dysponuję linkami do YouTuba…) – akcję osadzono w przeszłości, ale odpowiadającej raczej pierwszej połowie XX wieku niż ‘realiom’ Orlanda
Szalonego. Nie jest to zły wybór, spektakl oglądałem z przyjemnością, może tylko dwie uwagi przyszły mi do głowy: pierwsza to półmrok, w którym dobrze czują się realizatorzy, a który źle wypada naekranie; druga – realizacja snów Ginewry, które trudno odróżnić od operowej rzeczywistości…
target="_blank">
Ginewra (Laura Cherici).
A teraz oczywiste oczywistości – wykonawcy nie stoją na poziomie swoich odpowiedników z płyt Marca Minkowskiego, czym jednak lepszy wykonawca w realizacji Les Musiciens du Louvre, tym lepszy i w realizacji Il Complesso Barocco. I tak Ariodante, czyli Ann Hallenberg jest ozdobą tego wykonania – właściwie nie mam nie mam uwag krytycznych, może poza związanymi z aktorstwem (ale panie grające panów zwykle mają kłopoty, są jakoś sztuczne, skrępowane – tu jest to udziałem przede wszystkim Ann Hallenberg); dobre wrażenie robiła też na mnie Mary-Ellen Nesi jako Polineso, książę Albany (może z wyjątkiem Se l’inganno sortisce felice…). Swoją drogą, rzecz dzieje się w Szkocji, Szkoci występują na scenie – a żadna z pań grających panów nie założyła kiltu…
target="_blank">
Szkoci i Lurkanio (Zachary Stains).
W roli Ginewry wystąpiła Laura Cherici – szczerze mówiąc nie podzielam gustu Alana Curtisa w stosunku do sopranów. Ale może jestem w tym odosobniony? Ciekawiej wypadła Marta Vandoni Iorio, jako jej dwórka Dalinda (może tylko trochę aktorsko sztuczna w finale Neghittosi or voi che fate?). Zupełnie za to nie pasował mi Zachary Stains jako Lurkanio. Co innego Carlo Lepore jako król Szkocji. Rola Odoarda (w której obsadzony został Vittorio Prato) jest bardzo skromna.
target="_blank">
Polineso (Mary-Ellen Nesi) i Dalinda (Marta Vantoni Iorio)
Akcja: anonimowe libretto oparte na Ginevra, principessa di Scozia Antonia Salvi wywodzi się z poematu Ariosta Orlando szalony. Mamy w niej dwie zakochane panie – Ginewrę, kochającą wasala swego ojca, króla Szkocji, Ariodante; oraz jej dwórkę – Dalindę, zakochaną w Polinesie, księciu Albany. Kocha się w nich trzech panów – Ariodante (w Ginewrze), Polineso (w Ginewrze) i Lurkanio (brat Ariodante) w Dalindzie. Takie miłości, to prawie jak strzelba na ścianie w pierwszym akcie – ktoś tu musi zginąć, innego wyjścia nie ma.
target="_blank">
Zaloty Lurkania (Zacharego Stainsa) do Dalindy (Marty Vandoni Iorio).
Zaczyna się szczęśliwie, a potem robi się Szekspirowsko. Poznajemy najpierw zakochaną Ginewrę i fakt, że Ariodante odwzajemnia jej uczucia, więcej nawet – przychylny jest im ojciec księżniczki. Szybko jednak spotykamy Polinesa zalecającego się również do Ginewry i odprawionego, oraz Lurkania, który zaleca się do Dalindy – by spotkał go ten sam los. Jednak Dalinda jest przychylna Polinesowi, który postanawia to wykorzystać.
target="_blank">
Scena zbiorowa. Tu jeszcze wszystko w porządku.
Znający Szekspira wiedzą, co będzie dalej – wiele hałasu o nic. Polineso przekona Dalindę by spotkała się z nim ubrana jak Ginewra. Przebranie (odpowiedni kapelusz w tym wykonaniu), skutkuje, gdyż ogólnie jest ciemno, daje się więc nabrać zachęcony do podglądactwa Ariodante (oj nieładnie, nieładnie…), oraz przypadkowo obecny Lurkanio.
target="_blank">
Dalinda (Marta Vantoni Iorio) zamaskowana przez Polinesa (Mary-Ellen Nesi).
Ariodante zachowuje się zupełnie niemęsko, tarza po scenie i próbuje popełnić samobójstwo – w przekonaniu swego brata Lurkania, skutecznie. Taka też roznosi się wieść, przyprawiając o ból króla i jego córkę – Ginewrę. Żal i ból tym większy, że to Ginewra zostaje oskarżona o niewierność.
target="_blank">
Bóg i żal Ginewry (Laury Cherici).
Na dworze król wydał zarządzenie, że: §1 Ginewra nie jest już jego córką, §2 sprawiedliwości ma się stać zadość – Lurkanio będzie się pojedynkował z obrońcą czci Ginewry. Tymczasem Ginewra odchodzi od zmysłów. (Co ta Szkocja takiego ma, że jak nie Ginewra to inna Łucja z Lamermoor musi sławić jej uroki…)
target="_blank">
Końcowe zaloty Lurkania (Zacharego Stainsa) do Dalindy (Marty Vandoni Iorio).
Z dala od dworu zaś, Ariodante wyzwala Dalindę, którą żołnierze chcieli zabić na rozkaz Polinesa. Dalinda wszystko opowiada, zyskując wybaczenie Ariodante, który szybko wraca na dwór. Tamże w obronie Ginewry staje Polineso, liczący że w ten sposób ją zdobędzie. Jednak Lurkanio pokonuje Polinesa (na szpady, wbrew złemu snu Ginewry, Polineso nie nosi pistoletu przy sobie), a gdy król poszukuje kolejnego obrońcy córki, zgłasza się Ariodante. Nie chce jednak walczyć z bratem, tym bardziej, że zemsta za śmierć żywego brata traci sens.
target="_blank">
Szczęśliwe zakończenie.
Stąd już tylko krok do szczęśliwego zakończenia, tym szczęśliwszego, że i Dalinda przyjmuje zaloty Lurkania. (Choć to nieco bardziej złożone – Dalinda próbuje je odwlec, nie bardzo wiadomo, czy to skromność i wyrzuty sumienia, czy też wybieg wobec dalszych zalotów niechcianego kochanka.) Mamy ślub, koronację (za życia króla…) i radość wszystkich żywych na dworze. Kurtyna może już opaść.
target="_blank">
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz