"Jeśli aniołowie czytają Pismo św., robią to zapewne codziennie w absolutnym skupieniu, natychmiast rozumieją jego znaczenie, wznosząc się cała swą istotą ku Bogu w modlitwie. Ale ponieważ już widzą Boga twarzą w twarz, prawdopodobnie nie muszą korzystać z pośrednictwa Jego słowa w Piśmie św.
Ci z nas, którzy nie są aniołami, nie będą chyba jednak czytali Pisma św. z takim samym poczuciem spełnienia każdego dnia."
George Martin "Czytanie Pisma Świętego jako Słowa Bożego", (tłum. Anna Horodyska) Polskie Towarzystwo Teologiczne, 1982
Wynotowałem, bo autor mnie rozbawił dopuszczając myśl, że czytają go aniołowie. W sumie dlaczego mieliby czytać zachęty do czytania Pisma Świętego, skoro czytają je bezproblemowo każdego dnia? A może aniołowie są obecni wśród czytelników bloga? Może się ujawnią?
(Ale, że i czytam "Retorykę podręczną"* (porzuciwszy już jakby początkowy zamiar ćwiczenia się w robieniu retorycznych błędów -- największym możliwym błędem retorycznym jest mówienie od rzeczy, ja to potrafię, ale czy ktokolwiek potrafiłby czytać?), więc myślę, po co ten żart autorowi. I dostrzegam następujące cele:
1) zbliżenie z czytelnikiem poprzez żart;
2) zbliżenie z czytelnikiem poprzez wskazanie na częsty, a poniekąd wstydliwy problem (bo słabości własnego umysłu zwykle się wstydzimy bardziej niż słabości ciała), co więcej -- wskazanie, że problem ów zna się z autopsji ('retoryka' zaleca tego typu postępowanie, o ile to możliwe -- odbiorcy łatwiej wczuć się w sytuację, łatwiej uwierzyć, gdy przedstawia się jako ktoś mający podobne problemy...);
3) zarekomendowanie się, jako pomocnika w tej sytuacji;
4) bezpretensjonalnie zademonstrować własną wiedzę teologiczną przy okazji...
---
*) Michał Rusinek, Aneta Załazińska "Retoryka podręczna. Czyli jak wnikliwie słuchać i przekonująco mówić", Znak 2007)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz