poniedziałek, 6 października 2008

Zlewocentryzm

Gdy ciotka schodzi po jarzynę do piwnicy, p. Smith całuje sublokatorkę. Teoretycznie dałoby się nawet w oparciu o analizę zachowania molekuł dojść, kto kogo pocałował, ale w praktyce, jakeśmy wykazali , prędzej zgaśnie słońce. Bylibyśmy niepotrzebnie gorliwi, bo wystarczy traktować nasz Kosmos jako układ złożony z trzech ciał. Występują w nim okresowe koniugacje dwu ciał, kiedy trzecie schodzi do piwnicy. Najpierw pojawia się w naszym Kosmosie Ptolemeusz. Widzi on, że dwa ciała łączą się przy oddaleniu trzeciego. Stwarza zatem teorię, czysto opisową: rysuje odpowiednie cykle i epicykle, dzięki czemu wiadomo już z góry, jaką pozycję przybiorą dwa ciała górne, gdy dolne znajdzie się najniżej. Ponieważ tak się składa, że w samym środku kręgów, które wyrysował, jest zlew kuchenny, przypisuje mu własności wielce ważnego centrum Kosmosu. Wszystko kręci się dookoła zlewu.
Powoli astronomia rozwija się dalej. Przychodzi Kopernik, obala teorię zlewocentryczną; a po nim Kepler wykreśla znacznie prostsze od ptolemeuszowych tory trzech ciał. Następnie pojawia się Newton. Oświadcza on, że zachowanie się ciał należy od ich wzajemnej atrakcji, tj. siły przyciągania. P. Smith przyciąga sublokatorkę, a ona jego. Gdy ciotka jest blisko, oboje kręcą się wokół niej, bo siła przyciągania ciotki jest odpowiednio większa. Teraz umiemy już wszystko doskonale przewidywać. Nagle jednak zjawia się Einstein naszego Kosmosu, który poddaje teorię Newtona krytyce. Uważa on, że postulowanie działania jakichkolwiek sił jest zupełnie zbędne. Stwarza teorię względności, w której zachowanie się układu wyznacza geometra przestrzeni czterowymiarowej. „Przyciąganie erotyczne” znika tak samo, jak znika przyciąganie w prawdziwej teorii względności. Zastępuje je zakrzywienie przestrzeni wokół mas grawitujących (a w naszym przypadku – mas erotycznych). Wówczas schodzenie się torów p. Smitha i panny wyznaczają pewne krzywe, zwane erotodezyjnymi. Obecność ciotki wywołuje takie odkształcenie erotodezyjnych, że do zespolenia panny ze Smithem nie dochodzi. Nowa teoria jest prostsza, bo nie postuluje istnienia żadnych „sił”, wszystko sprowadza do geometrii przestrzeni, a szczególnie piękna jest genialna formuła (że energia całowania równa się iloczynowi z mas erotycznych przez kwadrat prędkości dźwięku, ponieważ zaledwie drzwi zatrzasną się za ciotką, i odgłos ten dojdzie do Smitha i panny, rzucają się sobie w ramiona).

Stanisław Lem „Summa technologiae”

Brak komentarzy: